378
Kiedy szedł środkiem kościoła, główną nawą prowadzącą do Ołtarza, z radością spojrzał na pełne ławki. Jaki miły widok! Dzieci przyszły chociaż na dworze mróz i wiatr. Siedziały przodem do Ołtarza widział więc same odwrócone sylwetki. Czekały na niego nie wiedząc, że już jest. Ktoś zawołał nagle i wszystkie głowy poruszyły się. Większość dzieci wstała z ławek. Goście zaczęli klaskać. Brawo dla Świętego Mikołaja!
Usiadł na fotelu, tuż przy Ołtarzu. Obok niego stała ogromna piszczałka wyjęta z organów kościoła. Ten niezwykle cenny, zabytkowy instrument dzięki zaangażowaniu wielu osób znowu będzie mógł zagrać. Popatrzył na zebranych gości. Po jego prawej stronie siedzieli Prezydent Paweł Adamowicz, konserwatorzy zabytku i pan Szadejko, moderator spotkania i autor projektu odbudowy organów kościoła Świętej Trójcy w Gdańsku. Nie było to zwykłe spotkanie ale wyjątkowe zdarzenie. Święty Mikołaj wiedział, że dzieci przyniosły do kościoła niewielkie instrumenty, piszczałki albo gwizdki. Chociaż zdarzały się też okazy bardziej oryginalne jak na przykład okaryna. To taki mały instrument dęty. Gliniane naczynie z otworami na palce i ustnikiem przypominające kształtem tułów ptaka. Kiedy pan Szadejko zaczął opowiadać bajkę o pięknie szumiącym drzewie, Święty Mikołaj obserwował zaciekawione twarze dzieci. Niektóre wstawały co chwilę, żeby wszystko lepiej widzieć i słyszeć. Jeśli jeszcze nie wiecie o tym, jak się w tej bajce okazało, stare organy kościoła Świętej Trójcy zostały zrobione z pięknie szumiącego drzewa. Takie drzewo niełatwo jest znaleźć. Tym bardziej nie łatwo jest odbudować instrument, który z takiego drzewa został wykonany. Ale przecież nie tylko to co łatwe nadaje życiu sens…
Tymczasem dzieci zaczęły dmuchać ile sił w płucach w swoje piszczałki. Powstała osobliwa muzyka organowa. Zgodne, wspólne piszczenie miało w sobie niepowtarzalny urok. Pełne było radosnego łobuzerstwa. W ten świąteczny, mikołajowy dzień można było bezkarnie pogwizdać w kościele, a wszystko to było zaplanowane w ramach spotkania ze Świętym Mikołajem.
Gdy nadszedł czas rozdawania prezentów, dzieci ustawiły się w kolejce, która miała tyle metrów ile było wszystkich dzieci. Zapewne miała ich z tysiąc!
Święty Mikołaju, trzymaj się dzielnie i przyjdź do nas za rok!
Marta Golon, Rycerka Niepokalanej
Zdjęcie: Stanisław Bednarz
Święty Mikołaj wygładził brodę przed lustrem. Czapka biskupa przesunęła się nieco do tyłu. Poprawił ją i jeszcze raz spojrzał do lustra. Było dobrze! Złoty pastorał z dzwonkiem też dodawał mu odwagi. Solidna podpora godna świętego, pomyślał i wyjrzał przez uchylone drzwi. W ogromnym kościele Świętej Trójcy czekało na niego tysiąc dzieci. Tyle nazwisk miał na liście!
Jeszcze raz upewnił się, że wszystko jest w porządku i wymknął się tylnym wyjściem przez Kaplicę. Święty Mikołaj nie może przecież wyjść do dzieci po prostu z zakrystii. Święty powinien znać zasady. Wszedł więc od strony dziedzińca, tam gdzie mogłyby wjechać sanie zaprzężone w renifery, gdyby Święty podróżował w takich saniach…Tymczasem Święty Mikołaj przyszedł do dzieci pieszo, ale o tym to może lepiej cicho sza… Niech to będzie tajemnica ubogiego franciszkańskiego zakonu…
Kiedy szedł środkiem kościoła, główną nawą prowadzącą do Ołtarza, z radością spojrzał na pełne ławki. Jaki miły widok! Dzieci przyszły chociaż na dworze mróz i wiatr. Siedziały przodem do Ołtarza widział więc same odwrócone sylwetki. Czekały na niego nie wiedząc, że już jest. Ktoś zawołał nagle i wszystkie głowy poruszyły się. Większość dzieci wstała z ławek. Goście zaczęli klaskać. Brawo dla Świętego Mikołaja!
Usiadł na fotelu, tuż przy Ołtarzu. Obok niego stała ogromna piszczałka wyjęta z organów kościoła. Ten niezwykle cenny, zabytkowy instrument dzięki zaangażowaniu wielu osób znowu będzie mógł zagrać. Popatrzył na zebranych gości. Po jego prawej stronie siedzieli Prezydent Paweł Adamowicz, konserwatorzy zabytku i pan Szadejko, moderator spotkania i autor projektu odbudowy organów kościoła Świętej Trójcy w Gdańsku. Nie było to zwykłe spotkanie ale wyjątkowe zdarzenie. Święty Mikołaj wiedział, że dzieci przyniosły do kościoła niewielkie instrumenty, piszczałki albo gwizdki. Chociaż zdarzały się też okazy bardziej oryginalne jak na przykład okaryna. To taki mały instrument dęty. Gliniane naczynie z otworami na palce i ustnikiem przypominające kształtem tułów ptaka. Kiedy pan Szadejko zaczął opowiadać bajkę o pięknie szumiącym drzewie, Święty Mikołaj obserwował zaciekawione twarze dzieci. Niektóre wstawały co chwilę, żeby wszystko lepiej widzieć i słyszeć. Jeśli jeszcze nie wiecie o tym, jak się w tej bajce okazało, stare organy kościoła Świętej Trójcy zostały zrobione z pięknie szumiącego drzewa. Takie drzewo niełatwo jest znaleźć. Tym bardziej nie łatwo jest odbudować instrument, który z takiego drzewa został wykonany. Ale przecież nie tylko to co łatwe nadaje życiu sens…
Czy czasem nie to co trudne i wymagające jest najpiękniejsze? Odbudowa organów wymaga wiele zabiegów, wiele wysiłku, nieustannej pracy nad jej przebiegiem. Lecz przede wszystkim wymaga wielkiej wiary, że uda się wreszcie nadać utracony blask a raczej odzyskać utracone brzmienie instrumentu.
Tymczasem dzieci zaczęły dmuchać ile sił w płucach w swoje piszczałki. Powstała osobliwa muzyka organowa. Zgodne, wspólne piszczenie miało w sobie niepowtarzalny urok. Pełne było radosnego łobuzerstwa. W ten świąteczny, mikołajowy dzień można było bezkarnie pogwizdać w kościele, a wszystko to było zaplanowane w ramach spotkania ze Świętym Mikołajem.
Gdy nadszedł czas rozdawania prezentów, dzieci ustawiły się w kolejce, która miała tyle metrów ile było wszystkich dzieci. Zapewne miała ich z tysiąc!
Święty Mikołaju, trzymaj się dzielnie i przyjdź do nas za rok!
Marta Golon, Rycerka Niepokalanej
Zdjęcie: Stanisław Bednarz