Kościół nie rozwija się dzięki prozelityzmowi, ale przez przyciąganie pod wpływem świadectwa, radości, którą głosi Jezus – mówił Papież na dziękczynnej Mszy za kanonizację św. José Anchiety, hiszpańskiego misjonarza Brazylii, założyciela miasta São Paulo.
Franciszek wpisał go w poczet świętych 3 kwietnia. Dziś wraz z jego i swymi współbraćmi jezuitami dziękował za nowego świętego w rzymskim kościele Ignacego Loyoli.
“Św. José Anchieta potrafił przekazywać to, czego sam doświadczył z Panem Bogiem, co sam od Niego usłyszał i zobaczył, co Pan Bóg mu przekazał w Ćwiczeniach Duchownych – mówił Papież. – Był on pierwszym jezuitą, którego św. Ignacy wysłał do Ameryki. Był wówczas 19-letnim młodzieńcem. Miał w sobie tyle radości, że dał początek całemu krajowi. Oparł kulturowe fundamenty tego kraju na Jezusie Chrystusie. Nie studiował teologii ani filozofii. Był młodzieńcem. Ale poczuł na sobie spojrzenie Jezusa i rozradował się Nim. Taka była jego świętość. Nie lękał się radości. Św. José Anchieta napisał przepiękny hymn do Najświętszej Maryi Panny. Czerpiąc natchnienie z kantyku z 52 rozdziału Księgi Izajasza porównuje Maryję do posłańca, który przynosi pokój i głosi radość dobrej nowiny. Niech Ta, która w niedzielę o poranku nie obawiała się radości, towarzyszy nam w naszym pielgrzymowaniu, wzywając wszystkich, by się podnieśli, wyrzekli się paraliżu, by razem wejść w ten pokój i radość, którą daje nam zmartwychwstały Pan Jezus”.
Nawiązując do dzisiejszych czytań mszalnych, Franciszek zauważył, że uczniowie Chrystusa nie potrafią przyjąć radości zmartwychwstania. Wycofują się w sceptycyzm, przekonani, że nie wolno przesadzać. W rzeczywistości łatwiej jest wierzyć w duchy niż w Chrystusa zmartwychwstałego, łatwiej jest iść do wróżki, która przepowiada przyszłość, czyta z kart, niż pokładać nadzieję w tryumfującym Chrystusie. Łatwiej jest mieć jaką ideę, wyobrażenia, niż być posłusznym Temu, który powstał z martwych – powiedział Franciszek.
kb/ rv