Ojciec Ostrowski podkreślił, że więzi są najważniejsze. Dodał, że tym, do czego każdy powinien dorastać, jest miłość.
związków niesakramentalnych nie jest alternatywą, ale pomocą w życiu. –
Życie to takie wydarzenie, w którym pewne rzeczy dzieją się naprawdę i
nie można ich odwrócić. Taką sytuacją jest między innymi związek
sakramentalny, który – ważnie zawarty – trwa aż do śmierci – powiedział.
Kapłan
uważa, że jeżeli z różnych powodów kobieta czy mężczyzna decydują się
na wejście w związek niesakramentalny, to nigdy nie robią tego
cynicznie. Można natomiast mówić, że ma się do czynienia z pewną
słabością wiary. Duszpasterstwo ma również pomóc odpowiedzieć na
pytanie, czy ta więź jest prawdziwa. – To także pomoc w przygotowaniu
dokumentów, jeśli są ku temu podstawy, aby trybunał mógł orzec: ważne
czy nieważne. Jeżeli jest orzeczenie o nieważności, to sprawa się
upraszcza – dodał.
O. Ostrowski wskazał również na sytuację, w
której nie ma możliwości odwrotu, powrotu do związku, bo na przykład
urodziły się dzieci. – Kościół mówi, że dzieci powinny mieć dwoje
rodziców, a więc ta troska jest argumentem, który usprawiedliwia
pozostanie ich ze sobą. Jednak sytuacja, w której się znaleźli, domaga
się czegoś więcej. Domaga się odpowiedzi na płaszczyźnie wiary.
Najważniejsza rzecz, jaka dokonuje się w duszpasterstwie, to jest to,
aby mogło dojść do spotkania człowieka z Panem Bogiem – powiedział.
Dominikanin
stwierdził, że głód Eucharystii i spowiedzi pozostanie głodem, bo to
dotyczy sytuacji, w jakiej osoby w związkach niesakramentalnych się
znalazły, jaką wybrały.
Spotkania odbywają się w świątyni, przy
której działa jedyne na terenie diecezji duszpasterstwo małżeństw
niesakramentalnych. Jego opiekun, jezuita o. Mieczysław Łusiak, zauważa,
że potrzeba związana z opieką dla tego typu małżeństw z każdym rokiem
jest coraz większa. Jednocześnie podkreśla, że coroczne rekolekcje,
które specjalnie odbywają się w Wielkim Tygodniu, mają być umocnieniem. –
Pary są zaproszone do udziału we Mszy Świętej. Owszem, nie mogą przyjąć
Komunii Świętej, ale zawsze mogą spotkać się z Bogiem. Tego potrzebują
wszyscy, a zwłaszcza osoby żyjące w takiej sytuacji – powiedział.
Na
co dzień duszpasterstwo w Bydgoszczy skupia kilkadziesiąt osób, które
regularnie uczestniczą w spotkaniach formacyjnych oraz katechetycznych. –
Mąż kiedyś przechodził obok kościoła i zauważył ogłoszenie o
rekolekcjach. Najpierw padło pytanie, czy pójdziemy? Było wiele obaw,
ale teraz wiemy, jak wielkie jest to umocnienie – powiedziała Ewa
Rynkowska.
– W momencie, kiedy dorastały dzieci, powstała w
środku taka pustka. To był krzyk serca. Szukałem miejsca, w którym
mógłbym o tym głębiej porozmawiać. Już niedługo nasza sytuacja będzie
uregulowana. Czekam na spowiedź świętą oraz Komunię. Wiem, że jeżeli to
nastąpi, to łzy popłyną – dodał Jerzy Rynkowski.
Duszpasterstwo
jest również wielkim wsparciem w codziennym życiu dla Krystyny i
Bogusława Milertów. – Od początku poszukiwaliśmy drogi do Boga, z którym
byliśmy związani. Wiedzieliśmy, że nasze małżeństwo to utrudni. Dla nas
to pewna możliwość spełnienia się w gronie osób, które mają podobną
sytuację – powiedzieli.