Po kilku minutach marszu pomiędzy szpitalem, a stołówką dla sportowców
znalazłem Centrum Międzyreligijne, gdzie podjąłem swoje obowiązki.
Polegały one na odprawianiu Mszy Świętej dla sportowców, ekip
narodowych oraz wolontariuszy pracujących w wiosce olimpijskiej oraz na
byciu do dyspozycji dla osób potrzebujących rozmowy czy tez spowiedzi
sakramentalnej.
Podejmując się tych obowiązków nie zapomniałem, ze jestem Polakiem i w dniu 27 lutego udałem się do Whistler Olympic Park, by kibicować naszej Justynie. I wygrała… Były niesamowite emocje. Nigdy w życiu nie czułem się bardziej dumny, że jestem Polakiem, niż kiedy wieczorem na Placu Olimpijskim w Whistler po wręczeniu złotego medalu naszej narodowej bohaterce odegrano Mazurka Dąbrowskiego. Miałem łzy w oczach i wcale się tego nie wstydzę. Moja obecność na Olimpiadzie w Vancouver potwierdziła mi tylko aktualność słów naszego Założyciela Ojca Franciszka Jordana, by wszędzie i wszelkimi środkami głosić światu Jezusa Chrystusa Zbawiciela świata. Również w wiosce Olimpijskiej.
ks. Krzysztof Pastuszka SDS
Za: www.sds.pl.