W niedzielę Zesłania Ducha Świętego, 19 maja br., we franciszkańskiej misji w Kakooge zorganizowano parafialny dzień młodzieży. Relację nie tylko z tego wydarzenia, ale także z działalności misji przygotował o. Marian Gołąb.
– Przygotowania do parafialnego dnia młodzieży rozpoczęły się kilka miesięcy temu. Najpierw odbyły się rozgrywki sportowe pomiędzy różnymi częściami naszej parafii. Dziewczyny grały w afrykański netball, a chłopcy w piłkę nożną. Finał rozgrywek miał miejsce w Kakooge, w czasie dnia młodzieży. Dla zwycięskich drużyn z Kakooge nagrodą były piłki i koza.
Dzień młodzieży, jak zresztą każde poważniejsze spotkanie w Ugandzie, jest połączone z posiłkiem. Jedno z przysłów plemienia Baganda mówi, że jeśli gość odejdzie z twojego domu głodny, to nigdy więcej nie wróci, aby cię odwiedzić. Jedzenie, obowiązkowo dla wszystkich uczestników, towarzyszy ślubom, pogrzebom i innym uroczystościom. Wykarmienie wszystkich uczestników spotkania jest więc często najpoważniejszy wyzwaniem organizacyjny.
W przypadku naszego spotkania wszystko zaczęło się od przygotowania programu i budżetu. Następnie potrzebną do zebrania sumę podzielono na poszczególne wioski, wchodzące w skład parafii. Z niektórych miejsc nie dotarło nic, z innych parafianie przysłali płody rolne, a były i takie wioski, które zdołały wesprzeć młodzież finansowo. Dzień przed uroczystością jeździliśmy po wszystkich tych miejscach i zbieraliśmy dary.
– Ludzie będą pobłogosławieni przez naszą wizytę – mówi mi jeden z chłopców jadący ze mną w samochodzie. Ponieważ nasze wizyty w domach najczęściej kończą się modlitwą i błogosławieństwem pomyślałem więc – nic nadzwyczajnego. Za chwilę jednak chłopak dodał: – Ludzie będą pobłogosławieni przez naszą wizytę, bo na ich podwórko zajedzie samochód.
Dużym sukcesem zakończyła się wyprawa do Kirowozy. Ludzie z biednych chat wynosili co tylko mogli ofiarować. Wróciliśmy więc szczęśliwie z buszu samochodem załadowanym bananami, słodkimi ziemniakami, trzciną cukrową, fasolą, kapustą i kasawą (jadalnym maniokiem). W drodze powrotnej młodzież pokazała mi wszystkie świątynie aktywnych czarowników we wsi. Dwie z nich są prowadzone przez muzułmańskich czarowników a dwie inne przez czarowników anglikańskich. – Żaden z czarowników nie jest katolikiem – z dumą podkreślała młodzież. W naszym nauczaniu często podejmujemy ten temat. Wielu bowiem katolików ciągle korzysta z usług czarowników.
Organizując dzień młodzieży spodziewaliśmy się ok. pół tysiąca uczestników. Taką właśnie grupę ludzi trzeba było nakarmić. Wielkie gotowanie zaczęło się dzień wcześniej i trwało aż do rana. To była nie tylko praca, ale świętowanie dnia młodych. Duże gary, ogniska, jedzenie, przygotowywanie posiłków, ścinanie trawy, zbieranie w lesie drewna na opał, dekorowanie kościoła, muzyka, tańce ale i modlitwa różańcowa – to atmosfera przygotowań. Nie było mowy o nudzie.
W międzyczasie powstał kurnik, wybudowany lokalną metodą z patyków i gliny, tak jak buduje się tu większość domów. Młodzież otrzymała w prezencie 4 kury, które postanowiła hodować. Ta inwestycja ma w przyszłości zapewnić wsparcie finansowe dla akcji młodzieżowych. Lokalne kury żywią się tym co znajdą chodząc po okolicy. Nie potrzebują specjalnego dokarmiania. Jeśli nie zginą zjedzone przez węża lub jakiegoś drapieżnika, są dobrą inwestycją.
Msza św. zgromadziła bardzo wielu młodych i zaproszonych gości. Po niej wysłuchaliśmy obowiązkowych przemówień i doczekaliśmy się długo oczekiwanego obiadu. Wystarczyło dla wszystkich, a nawet zostało coś dla tych, którzy musieli spędzić w Kakooge kolejny wieczór. Po zakończeniu rozgrywek sportowych rozpoczął się koncert ewangelizacyjny z nauczaniem, na który została zaproszona cała parafia.
Dzwonek do zakończenia całego dnia dał deszcz, który zaczął padać pod wieczór. W Ugandzie mamy bowiem porę deszczową i nikogo nie dziwi, że pada. Tym nie mniej deszcz w czasie uroczystości jest odbierany jako przejaw błogosławieństwa Bożego. Błogosławieństwo kapłańskie nie było już zatem konieczne. Ludzie rozbiegli się do domów zadowoleni ze świętowania młodości w naszej parafii.
Uganda jest najmłodszym społeczeństwem w świecie. 78% społeczeństwa to ludzie, którzy nie przekroczyli 30 roku życia. Każdego roku w Ugandzie rodzi się 1,2 mln dzieci. Jest to kraj, który ma największe tempo przyrostu naturalnego na świecie. Gdy przechodzę ulicą w Kampali mam wrażenie, jakbym szedł korytarzem w szkole średniej lub przechodził przez miasteczko studenckie w Polsce. To dla nas także jest znakiem Bożego błogosławieństwa i dodatkowo motywuje do rozwijania naszej franciszkańskiej misji w tym kraju.
Marian Gołąb OFMConv, Kakooge
Więcej (zdjęcia) na: www.zakonfranciszkanow.pl