1 i 2 marca w całej Polsce i w Częstochowie, także na Jasnej Górze, odbyway się uroczystości poświęcone Żołnierzom Niezłomnym – a “wyklętym” przez wrogów Polski Niepodległej i Niezawisłej.
3 lutego 2011 r. Sejm RP uchwalił ustawę o ustanowieniu dnia 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych – w hołdzie „Żołnierzom Wyklętym”, bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienia dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu reżimowi komunistycznemu. Przyjmuje się, że w powojennej konspiracji niepodległościowej działało bezpośrednio do 200 tysięcy ludzi, a w oddziałach partyzanckich blisko 20 tysięcy.
1 marca nie został wybrany przypadkowo. Tego dnia w 1951 roku, w więzieniu UB przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie zostali zamordowani członkowie IV Komendy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość: Łukasz Ciepliński, Mieczysław Kawalec, Józef Batory, Adam Lazarowicz, Franciszek Błażej, Karol Chmiel i Józef Rzepka. Po raz pierwszy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych obchodzono w 60. rocznicę ich śmierci, 1 marca 2011 roku.
W Częstochowie w piątek, 1 marca w południe w kościele pw. Najświętszego Imienia Maryi w III Alei Najśw. Maryi Panny 56 została odprawiona uroczysta Msza św. z udziałem organizacji kombatanckich. Następnie uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty: pod tablicą na budynku, w którym w latach 1939-45 byli katowani i ginęli z rąk gestapo bojownicy o wolność i demokrację (przy ul. Kilińskiego 10); pod tablicą gen. bryg. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca” (w II Alei Najświętszej Maryi Panny 33); pod tablicą poświęconą pomordowanym przez Urząd Bezpieczeństwa (przy ul. Śląskiej 22). O godz. 14.00 rozpoczęło się spotkanie w Ratuszu Częstochowskim, połączone z prezentacją filmową.
„W całej Polsce są obchody Żołnierzy Wyklętych, zaczynamy im dziękować za wielką miłość, wielkie poświęcenie dla Ojczyzny, bo wszyscy się poświęcili dla Ojczyzny, nawet największą cenę, jaką jest oddanie życia, w takich warunkach, jakie były zaraz po wojnie. To bardzo przykre, że tyle lat milczeliśmy o naszych bohaterach narodowych. Szkoda, że o tych bohaterach nie nagrywa się filmów, nie nagrywa się wielkich scen, które by mówiły i przypominały o tych bohaterach. Cieszę się ogromnie, że te uroczystości są już w całej Polsce, cieszy udział młodzieży, to młodzież domaga się, żeby wspominać bohaterów polskich, tych, którzy oddali życie za naszą Ojczyznę” – podkreśla ks. Ryszard Umański, kapelan częstochowskiej „Solidarności”.
O godz. 17.30 odprawiono Mszę św. w Kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze. Eucharystii przewodniczył abp Wacław Depo, metropolita częstochowski.
„Drodzy bracia i siostry, kiedy dokonywano czasu tortur i prześladowań, ci żołnierze konspiracji mieli jak mówili, tylko jedno pragnienie, żeby przed wyrokiem śmierci spotkać się z kapłanem i poprosić o spowiedź. Oni mieli jedno pragnienie, żeby odchodząc z tego świata, odchodzili pojednani z Bogiem i bez nienawiści do tych, którzy ich zabijali. A ci, którzy ich zabijali musieli pić na umór, żeby zagłuszyć sumienia – mówił w homilii abp Wacław Depo – Dobrze, że dzień 1 marca 2011 r. ustanowiono po raz pierwszy Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych, chociaż powinno się o nich mówić żołnierze niezłomni, bo można było ich tę miłość ukrzyżować i zabić, ale ona razem z Chrystusem zmartwychwstaje. I dzisiaj wracają do nas ich imiona i miejsca zbrodni, wszakże ofiary ich życia, cierpienia i śmierci nie były daremne, mimo tragedii ich ofiara przyniosła wolność budowaną na zapomnianej prawdzie jedności z Bogiem w sumieniu i jedności dla drugich”.
„Nasza ziemia radomszczańska, a tym samym częstochowska, bo jesteśmy w tym samym okręgu, posiada jakieś dziwne, w dobrym tego słowa znaczeniu, tradycje. Z tej ziemi pochodzi bardzo wielu ludzi oddanych Ojczyźnie. Najbliższy nam i najbardziej aktualny ostatnio przykład, to przykład kapitana Stanisława Sojczyńskiego, twórcy i pierwszego Komendanta Konspiracyjnego Wojska Polskiego, który urodził się niedaleko Radomska. On i jego żołnierze dali przykład niezwyczajnej odwagi, bohaterstwa i poświęcenia dla Ojczyzny. Rozpoczęli walkę w sytuacji nierokującej zwycięstwa i to jest najbardziej cenne, że podejmuje się walkę nie w imię zwycięstwa, ale w imię idei” – opowiadaTadeusz Dudkiewicz, Towarzystwo Patriotyczne Radomsko.
Na Mszy św. została przekazana przez Towarzystwo Patriotyczne Radomsko urna z ziemią. Na urnie widnieje napis: ‘Ziemia uświęcona męczeńską krwią żołnierzy konspiracyjnego Wojska Polskiego zamordowanych przez zbrodniarzy komunistycznych spod znaku Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Radomsku w latach 1945-1947’.
Jak opowiada Tadeusz Dudkiewicz: „To jest urna z dwóch miejsc katowni w Radomsku: jest to dawne więzienie, w murach dawnego ratusza, dziś Muzeum Regionalnego w Radomsku i drugie miejsce jest to miejsce z siedziby urzędu bezpieczeństwa publicznego w Radomsku. Z tych miejsc, z cel, w których były dokonywane egzekucje pobraliśmy ziemie i chcemy złożyć w tej urnie jako wotum pamięci na Jasnej Górze Zwycięstwa w Kaplicy Narodu Polskiego, i z tą misją jesteśmy dzisiaj na Jasnej Górze”.
Po Eucharystii odbył się przemarsz uczestników uroczystości Alejami Najświętszej Maryi Panny. Obchody zakończy w sobotę, 2 marca o godz. 11.00 projekcja filmu Grzegorza Królikiewicza pt.: „Mit o Szarym” w Młodzieżowym Domu Kultury przy ul. Łukasińskiego 68.
„Warto też przypomnieć, że w klasztorze paulinów na Podlasiu, gdzie byłem kiedyś przeorem, w Leśnej Podlaskiej, z 16/17 września 1990 r. odnowiono tradycje organizacji kombatanckiej Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Dokonało się to dzięki niestrudzonej aktywności Pawła Łaszkiewicza ps. „Rawicz”, tego więźnia łagrów sowieckich, który w 2008 r. został awansowany przez Prezydenta RP generałem brygady w stanie spoczynku Wojska Polskiego. A ja zostałem wówczas – w 1990 roku – kapelanem tych żołnierzy należących do „WiN-u” – wspomina paulin o. Eustachy Rakoczy.
O losach generała Pawła Łaszkiewicza, zasłużonego żołnierza AK, o jego męstwie i poświęceniu, zmarłym w 96 roku życia, Anna Ochmann napisała niezwykle cenną książkę pt. “Ujawniony”. “To nie jest książka historyczna – nie jestem historykiem, zresztą wiele wątków tej opowieści trudno zweryfikować. Nie jest to dzieło literackie – nie jestem pisarzem. To spisana z potrzeby serca opowieść, której słuchałam przez kilka miesięcy 2009 i 2010 roku. Opowieść 96-letniego człowieka, który za wolność Ojczyzny był gotowy oddać życie. Człowieka o wielu wcieleniach – Pawła Łaszkiewicza, “Łucjana Paszkiewicza”, “Henryka Lewickiego”, “Mariana”, “Pawełka”, “Zbyszka”, “Rawicza”, “Ordona” … Mojego Dziadka” – wyjaśnia autorka Anna Ochmann.
o. Stanisław Tomoń
BPJG/ dr, mś
2013-03-02, sobota, godz. 10.20
za: Urząd Miasta Częstochowy, Instytut Pamięci Narodowej
zobacz więcej:
– artykuł Ciechanowskiego: Żołnierze Wyklęci – legenda, z którą komuniści nie potrafili sobie poradzić na ‘Fronda’
*
Symbol niezłomnej walki o Niepodległą
12 marca 1910 roku urodził się Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, kresowy ułan, kawaler Virtuti Militari, Krzyża Walecznych, pośmiertnie odznaczony przez prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Służba żołnierska była dla niego najpiękniejsza w życiu. Nie przegrał żadnej bitwy. Na śmierć, z wyroku komunistycznego sqdu, poszedł sprężystym krokiem starego kawalerzysty, z podniesioną głową.
Zygmunt Szendzielarz pochodził ze Stryja. Jego ojciec był urzędnikiem kolejowym, znanym z nietypowego hobby: hodował koguty z pięknymi, długimi ogonami. Zygmunt wybrał ułańską sławę. Doskonale władał szablą i był świetnym jeźdźcem. Nie zmienił tego upadek z konia i uraz kręgosłupa.
We wrześniu 1939 roku por. Szendzielarz poszedł na wojnę z 4 Pułkiem Ułanów Zaniemeńskich i wsławił się jako znakomity dowódca. Nigdy nie tracił zimnej krwi i nie ulegał panice. Po ucieczce z sowieckiej niewoli zaczął działać w wileńskiej konspiracji.
W sierpniu 1943 roku, po wymordowaniu przez Sowietów 70 żołnierzy akowskiego oddziału ppor. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”, zorganizował z jego resztek V Brygadę Wileńską AK, zwaną Brygadą Śmierci. Nazwa wzięła się stąd, iż gdy komendant Wileńskiego Okręgu AK płk Aleksander Krzyżanowski „Wilk” otrzymał informację o kolejnym sowieckim napadzie, tym razem na V Brygadę – na szczęście okazała się ona nieprawdziwa – powiedział: „To jest brygada śmierci”. I to określenie przylgnęło do V Brygady Wileńskiej.
Wtedy rotmistrz Szendzielarz na cześć sławnego kresowego partyzanta wojny polsko-bolszewickiej z 1920 i z września 1939 roku, ppłk. Jerzego Dąmbrowskiego, przyjął jego pseudonim – „Łupaszka”. Walczył z Niemcami, Sowietami i kolaborantami litewskimi.
Za zgodą komendanta okręgu, w lipcu 1944 r., nie poprowadził swojej brygady na Wilno i nie wziął udziału w operacji „Ostra Brama”, przekonany, że Sowietom wierzyć nie można.
Wkrótce potem, z niewielkim oddziałem kadrowym, przeszedł za Bug, do Polski, i w Białostockiem, na czele odtworzonej V Brygady, kontynuował walkę o niepodległość. Pozostawał w polu do wiosny 1947 roku. Akcjami rozbrajania i likwidowania posterunków oraz funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego jego oddziały potrafiły sparaliżować pracę terenowego aparatu komunistycznej władzy.
Swój cel major „Łupaszka” określił jasno: „Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. (…) Wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich, mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości”.
Szwadrony „Łupaszki” prezentowały się imponująco. Żołnierze nosili jednakowe mundury, czapki rogatywki „berlingowskie”, ale z orzełkami i dystynkcjami przedwojennymi, lub „andersowskie”, ewentualnie czarne berety. Byli doskonale uzbrojeni i wyposażeni. Oddziały były niezwykle karne i zachowywały dyscyplinę wojskową. Dzień rozpoczynały i kończyły wspólną modlitwą. Większość żołnierzy nosiła ryngrafy z Matką Bożą Ostrobramską, jako symbol przywiązania do ojczystych stron.
Major Szendzielarz został aresztowany 30 czerwca 1948 roku i po długim śledztwie skazany na śmierć. Wyrok wykonano w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, 8 lutego 1951 roku. Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach znajduje się symboliczny grób mjra Szendzielarza „Łupaszki”. W 2006 roku Sejm RP uznał jego zasługi okolicznościową uchwałą: „major Zygmunt Szendzielarz Łupaszko, żołnierz do końca wierny Niepodległej Polsce, za swą służbę odznaczony orderem Virtuti Militari (…). Stał się symbolem niezłomnej walki o Niepodległą Polskę, jaką toczyli żołnierze antykomunistycznego ruchu oporu…”.
W hołdzie Żołnierzom Wyklętym
1 marca obchodzimy – już po raz drugi – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Jego inicjatorami byli polegli pod Smoleńskiem prezydent RP śp. Lech Kaczyński i prezes IPN śp. Janusz Kurtyka. Tego dnia składamy hołd 180-200 tys. Polaków walczących w antykomunistycznym podziemiu po wojnie. Około 20 tys. z nich zginęło w walce z komunistami, 8 tys. otrzymało wyroki śmierci, z których wykonano 4,5 tys.
W uchwale przygotowanej jeszcze przez śp. Lecha Kaczyńskiego czytamy, iż Narodowy Dzień Pamięci jest ustanowiony: „w hołdzie Żołnierzom Wyklętym – bohaterom Powstania Antykomunistycznego, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienia dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”.
Obchodzony jest 1 marca, gdyż tego dnia w 1951 roku zostali zamordowani członkowie IV Komendy Głównej Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, na czele z ppłk. Łukaszem Cieplińskim „Pługiem” (odznaczonym pośmiertnie najwyższym polskim odznaczeniem – Orderem Orła Białego przez prezydenta Kaczyńskiego 3 maja 2007 roku).
Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”, powołane we wrześniu 1945 roku, kontynuowało walkę podjętą przez Armię Krajową: Jego członkowie przysięgali: „Być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej; stać nieugięcie na straży jej honoru; uczynić wszystko, co leży w mojej mocy, dla wyzwolenia Polski z pęt niewoli bolszewickiej oraz krajowych czynników komunistycznych i dla osiągnięcia tego celu ponieść wszelkie ofiary, aż do ofiary z życia włącznie”. WiN był największą, liczącą 25-40 tys. członków, konspiracyjną organizacją niepodległościową, działającą w latach 1945-1947. WiN nie był organizacją wojskową, lecz cywilną. Dawni przywódcy wojskowi zrezygnowali ze swych stopni i tytułów. Zwierzchnictwo WiN uznawały największe po-akowskie oddziały partyzanckie, m.in. mjra Mariana Biernacika „Orlika”, mjra Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, kpt. Zygmunta Brońskiego „Uskoka”, Kazimierza Kamieńskiego „Huzara”, czy mjra Jana Tabortowskiego „Bruzdy”. Ostatni partyzant z winowskim rodowodem – Józef Franczak „Lalek” z oddziału „Uskoka” zginął w walce 21 października 1963 roku.
Ogólnopolski zasięg miało również Narodowe Zjednoczenie Wojskowe (ok. 40 tys.), podległe Stronnictwu Narodowemu (jednym z ostatnich żołnierzy tej formacji był poległy w walce w 1951 Mieczysław Dziemieszkiewicz, „Rój”, bohater powstającego filmu Jerzego Zalewskiego). Około 10 tys. liczyły Narodowe Siły Zbrojne, m.in. kpt. Henryka Flamego „Bartka”. Dużą sławą okryli się żołnierze Konspiracyjnego Wojska Polskiego mjr. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”, Brygad Wileńskich, m.in. mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, a na Podhalu mjr. Józefa Kurasia „Ognia”.
Tuż przed śmiercią ppłk Ciepliński pisał: „Co pewien czas zabierają kogoś. Nadchodzi mój termin. Jestem zupełnie spokojny. Gdy będą mnie zabierać to ostatnie moje słowa do kolegów będą: cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Ojczyznę i jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę bardziej niż kiedykolwiek, że Chrystus zwycięży, Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona…”.
J. Polonus
Teksty w: ŹRÓDŁO. Tygodnik Rodzin Katolickich