W duchu dziękczynienia za osiem lat posługi Kościołowi powszechnemu upłynęła ostatnia audiencja ogólna Benedykta XVI. Do Watykanu przybyło z tej okazji ok. 150 tys. wiernych pragnących pożegnać się z odchodzącym Papieżem.
W pożegnalnym przemówieniu Ojciec Święty zaznaczył, że ten czas pozwolił mu się zapoznać z wiarą i miłosierdziem, którymi żyje współczesny Kościół. „A widzę go tu jako Kościół naprawdę żywy” – dodał Papież. Zapewnił, że czuje w tej chwili wielką ufność i radość.
„Kiedy 19 kwietnia, prawie osiem lat temu, zgodziłem się przyjąć posługę Piotrową, silna była ta pewność, która mi zawsze towarzyszyła. To pewność, że Kościół żyje Słowem Bożym. W moim sercu rozbrzmiewały wtedy, jak już wielokrotnie mówiłem, następujące słowa: «Panie, dlaczego ode mnie tego żądasz? Czego chcesz ode mnie? Na moje ramiona nakładasz wielki ciężar, ale jeśli tego ode mnie żądasz, na Twoje słowo zarzucę sieci, będąc pewnym, że Ty mnie będziesz prowadził, nawet ze wszystkimi mymi słabościami». I osiem lat później mogę powiedzieć, że Pan mnie prowadził, był blisko mnie, każdego dnia mogłem odczuwać Jego obecność” – powiedział Benedykt XVI.
Benedykt XVI zachęcił wszystkich do umocnienia wiary w znaczeniu przywrócenia Bogu należnego Mu miejsca w życiu. Jest to doświadczenie bliskości Boga i zawierzenia Mu niczym dzieci w ramionach dobrego ojca. Niesie to prawdziwą radość bycia chrześcijaninem i wdzięczność Bogu. W tym kontekście Papież podziękował wszystkim, którzy towarzyszyli jego pontyfikatowi, poczynając od najbliższych współpracowników, a skończywszy na prostych ludziach, od których zwłaszcza w ostatnich tygodniach otrzymał wiele serdecznych listów, doświadczając, czym jest prawdziwa wspólnota wiary.
„Tu można namacalnie doświadczyć, czym jest Kościół. To nie jakaś organizacja czy stowarzyszenie o celach religijnych czy humanitarnych, ale żywe ciało, komunia braci i sióstr w Ciele Jezusa Chrystusa, które jednoczy wszystkich. Doświadczyć Kościoła w taki sposób i móc niemal dotknąć mocy jego prawdy i miłości to wielka radość w czasie, w którym wielu mówi o jego schyłku. A widzimy, jak Kościół jest dzisiaj żywy”.
Papież powrócił też do motywów swojej rezygnacji:
„W ciągu tych ostatnich miesięcy odczułem, że moje siły osłabły i nieustannie prosiłem Boga na modlitwie, aby oświecił mnie swoim światłem, żebym podjął najwłaściwszą decyzję, nie dla mego dobra, ale dla dobra Kościoła. Podjąłem ten krok z pełną świadomością jego wagi, a także nowatorstwa, ale z głębokim pokojem ducha. Umiłowanie Kościoła oznacza także odwagę, by podejmować trudne wybory, bolesne, mające zawsze na względzie dobro Kościoła, a nie samych siebie” – wskazał Ojciec Święty.
Benedykt XVI zwrócił uwagę na osobisty wymiar ciężaru przyjętej przez siebie posługi Piotrowej. Chodzi zwłaszcza o utratę na zawsze prywatnego wymiaru życia. Nie zmienia tego nawet decyzja o rezygnacji.
„Kto podejmuje się posługi Piotrowej, nigdy nie będzie miał prywatności. Należy zawsze i całkowicie do wszystkich, do całego Kościoła. Z jego życia, by tak rzec, znika całkowicie wymiar prywatny. Mogłem doświadczyć, i doświadczam tego właśnie teraz, że tylko kto daje swe życie, ten je otrzymuje. Powiedziałem już, że wielu ludzi, którzy kochają Pana Boga, kocha również następcę św. Piotra i są oni do niego przywiązani. Papież ma rzeczywiście braci i siostry, synów i córki na całym świecie i czuje się bezpiecznie w waszej wspólnocie, bo nie należy już do siebie samego, należy do wszystkich i wszyscy należą do niego. «Zawsze» oznacza również «na zawsze» – nie można już powrócić do prywatności. Moja decyzja o rezygnacji z czynnego wypełniania posługi nie odwołuje tego. Nie powracam do życia prywatnego, do życia złożonego z podróży, spotkań, przyjęć, konferencji itd. Nie porzucam krzyża, lecz pozostaję w nowy sposób przy ukrzyżowanym Panu” – powiedział Benedykt XVI.
Na koniec Papież jeszcze raz podziękował za modlitewną bliskość wiernych i zachęcił ich, by nie tracili perspektywy wiary w patrzeniu na Kościół. Uczynił to w różnych językach, w tym po polsku:
Słuchaj słów Benedykta XVI po polsku:
„Witam serdecznie wszystkich Polaków. Ostatnia audiencja generalna jest okazją, by podziękować Bogu za nasze wspólne spotkania. Dziękuję za waszą obecność tu w Rzymie w minionych latach, za wspólną modlitwę, za wszelkie dowody bliskości, sympatii i pamięci. Dziękuję Bogu za pielgrzymkę do Polski na początku mojego pontyfikatu i serdeczne przyjęcie, jakiego doznałem. Mając wielkiego orędownika przed Bogiem, bł. Jana Pawła II, «trwajcie mocni w wierze!» (por. 1 Kor 16, 13). Proszę was nadal o modlitwę w mojej intencji i w intencjach Kościoła. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.
tc/ rv
Ostatnia audiencja ogólna z Benedyktem XVI – 27.02.2013 r.
Czcigodni Bracia w Biskupstwie i Kapłaństwie
Dostojni przedstawiciele władz!
Drodzy bracia i siostry!
Dziękuję wam, że przybyliście tak licznie na tę moją ostatnią audiencję ogólną. Z serca dziękuję! Jestem naprawdę wzruszony! I widzę, że Kościół żyje! Myślę, że powinniśmy również podziękować Stwórcy za piękna pogodę, jaką nam podarowuje teraz, kiedy jest jeszcze zima.
Tak jak apostoł Paweł w usłyszanym przed chwilą tekście biblijnym, również i ja odczuwam w moim sercu obowiązek, aby podziękować przede wszystkim Bogu, który prowadzi Kościół i daje mu wzrost, który sieje swoje Słowo i w ten sposób karmi wiarę swego ludu. W tej chwili moje serce rozszerza się i obejmuje cały Kościół rozproszony po całym świecie. Dziękuję Bogu za „wiadomości”, jakie w tych latach posługi Piotrowej mogłem otrzymywać, a dotyczących wiary w Pana Jezusa Chrystusa i miłosierdzia, które krąży w ciele Kościoła i daje mu życie w miłości oraz nadziei otwierającej nas i ukierunkowującej ku pełni życia, ku ojczyźnie w Niebie. Czuję, że niosę wszystkich w modlitwie, w tej teraźniejszości, która jest czasem Boga, w której zbieram każde spotkanie, każdą podróż, wszystkie wizyty duszpasterskie. Wszystko i wszystkich gromadzę w modlitwie, aby powierzyć ich Panu: abyśmy w pełni poznali Jego wolę, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu, i abyśmy postępowali w sposób Jego godny, Jego miłości, wydając owoce wszelkich dobrych czynów (por. Kol 1,9-10).
W tej chwili wypełnia mnie wielka ufność, bo wiem, każdy z nas wie, że Słowo Prawdy Ewangelii jest siłą Kościoła, jest jego życiem. Ewangelia oczyszcza i odnawia, przynosi owoce, gdziekolwiek wspólnota wierzących słucha jej i przyjmuje łaskę Bożą w prawdzie i żyje w miłości. To jest moja ufność, to jest moja radość.
Kiedy 19 kwietnia, prawie osiem lat temu, zgodziłem się na przyjęcie posługi Piotrowej, miałem to mocne przekonanie, które mi zawsze towarzyszyło. W tamtym momencie, jak już wielokrotnie wspominałem, w moim sercu rozbrzmiewały te słowa: „Panie, czego żądasz ode mnie? Na moje ramiona nakładasz wielki ciężar, ale jeśli Ty tego ode mnie żądasz, na Twoje słowo zarzucę sieci, będąc pewnym, że Ty mnie poprowadzisz, także z moimi słabościami. I po ośmiu latach mogę powiedzieć, że Pan mnie rzeczywiście prowadził, był blisko mnie, każdego dnia mogłem odczuwać Jego obecność. Był to odcinek drogi Kościoła z chwilami radości i światła, ale też chwilami niełatwymi. Czułem się jak Piotr i apostołowie w łodzi na Jeziorze Galilejskim: Pan dał nam wiele dni słonecznych i łagodnego wiatru, dni obfitych połowów. Były też jednak chwile, kiedy wody były wzburzone i wiatry przeciwne – jak w całej historii Kościoła – a Pan, wydawało się, że śpi. Ale ja zawsze wiedziałem, że w tej Łodzi jest Pan, i zawsze wiedziałem, że łódź Kościoła nie jest moja, nie jest nasza, lecz Jego i że On nie pozwoli, aby zatonęła. To On ją prowadzi, oczywiście także poprzez ludzi, których wybrał, ponieważ tak zechciał. Taka była i jest ta pewność, której nic nie może przysłonić. To właśnie z tego powodu dzisiaj moje serce wypełnione jest wdzięcznością wobec Boga, który sprawił, że nigdy nie brakowało całemu Kościołowi, a także i mnie Jego pociechy, Jego światła, Jego miłości.
Znajdujemy się w Roku Wiary, którego zapragnąłem dla umocnienia naszej wiary w Boga w sytuacji, kiedy wydaje się, że jest On spychany na drugi plan. Chciałbym zachęcić wszystkich do odnowienia stałej ufności w Pana, rzucenia się – jak dzieci – w ramiona Boga, mając pewność, że ramiona te zawsze nas wspierają i są tym, co pozwala nam kroczyć każdego dnia nawet w utrudzeniu. Chciałbym, aby każdy czuł się miłowanym przez tego Boga, który dał swego Syna za nas i ukazał nam swoją miłość bez granic. Chciałbym, aby każdy poczuł radość bycia chrześcijaninem. W pięknej modlitwie, którą odmawia się codziennie rano, mówimy: „Uwielbiam Cię, o mój Boże, i kocham Cię z całego serca. Dziękuję Ci, żeś mnie stworzył, chrześcijaninem uczynił…”. Tak, jesteśmy szczęśliwi z powodu daru wiary. Jest to najcenniejsze dobro, którego nikt nie może nam zabrać! Dziękujemy za to Bogu każdego dnia, przez modlitwę i prawdziwe życie chrześcijańskie. Bóg nas kocha, ale oczekuje, abyśmy także i my Go kochali!
W tej chwili pragnę jednak nie tylko podziękować Bogu. Papież nigdy nie jest sam w kierowaniu Łodzią Piotrową, nawet jeśli jest to jego pierwszym obowiązkiem. Ja nigdy nie czułem się sam w niesieniu radości i ciężaru posługi Piotrowej. Pan postawił u mego boku wiele osób, które z wielkodusznością i miłością do Boga i Kościoła pomagały mi i były przy mnie. Nade wszystko was, drodzy Bracia Kardynałowie: wasza mądrość, wasze rady i wasza przyjaźń były dla mnie bardzo cenne. Moich współpracowników, począwszy od mojego Sekretarza Stanu, który towarzyszył mi wiernie w tych latach. Sekretariat Stanu i całą Kurię Rzymską, a także tych wszystkich, którzy w różnych sektorach ofiarują swoją posługę dla Stolicy Apostolskiej. Jest tak wielu ludzi, których nie widać, którzy pozostają w cieniu, ale właśnie w ciszy, w codziennym poświęceniu, w duchu wiary i pokory byli dla mnie pewnym i niezawodnym wsparciem. Szczególnie myślę o rzymskim Kościele, o mojej diecezji. Nie mogę zapomnieć o moich Braciach w Biskupstwie i Kapłaństwie, o osobach konsekrowanych i o całym ludzie Bożym. Podczas wizyt duszpasterskich, spotkań, audiencji, podróży zawsze odczuwałem wielką bliskość i głęboką życzliwość. Ale także i ja was miłowałem wszystkich i każdego z osobna, bez różnicy, tą miłością duszpasterską, która jest sercem każdego pasterza, a nade wszystko Biskupa Rzymu, Następcy Apostoła Piotra. Codziennie wszyscy byliście obecni w moich modlitwach, obejmowałem was sercem ojca.
Chciałbym, aby moje pozdrowienia i podziękowanie dotarły też do wszystkich: serce Papieża poszerza się na cały świat. Chciałbym wyrazić moją wdzięczność korpusowi dyplomatycznemu akredytowanemu przy Stolicy Apostolskiej, uobecniającemu wielką rodzinę narodów. Myślę też w tym miejscu o tych wszystkich, którzy pracują na rzecz dobrej komunikacji i którym dziękuję za ich tak ważną posługę.
W tym miejscu chciałbym podziękować z całego serca także tym wszystkim, tak licznym na całym świecie, którzy w ostatnich tygodniach przysyłali mi wzruszające wyrazy bliskości, przyjaźni i modlitwy. Tak, Papież nigdy nie jest sam, teraz ponownie tego doświadczam w sposób tak mocny, że porusza serce. Papież należy do wszystkich i tak wielu czuje się jemu bliskich. Prawda, że otrzymuję listy od wielkich tego świata – szefów państw, zwierzchników religijnych, przedstawicieli świata kultury i innych. Ale dostaję także mnóstwo listów od ludzi prostych, którzy piszą od serca i dają mi odczuć swoje uczucie życzliwości rodzące się z bycia razem z Jesusem Chrystusem w Kościele. Te osoby nie piszą do mnie, jak się pisze np. do księcia czy innej osobistości, której się nie zna. Piszą do mnie jak bracia i siostry, bądź jak synowie i córki – w duchu rodzinnej więzi pełnej miłości. W tym wszystkim można namacalnie doświadczyć, czym jest Kościół. To nie jakaś organizacja czy stowarzyszenie o religijnych czy humanitarnych celach, ale żywe ciało, komunia braci i sióstr w Ciele Jezusa Chrystusa, które jednoczy wszystkich. Doświadczyć Kościoła w taki sposób i móc niemal dotknąć mocy jego prawdy i miłości jest powodem wielkiej radości w czasie, kiedy wielu mówi o jego schyłku. Lecz my widzimy, jak Kościół jest dzisiaj pełen życia.
Doświadczyłem w tych ostatnich miesiącach, że moje siły słabną i natarczywie prosiłem Boga na modlitwie, aby oświecił mnie swoim światłem, bym mógł podjąć najwłaściwszą decyzję, nie dla mojego dobra, ale dla dobra Kościoła. Podjąłem ten krok z pełną świadomością jego wagi, a także nowości, ale z głębokim pokojem ducha. Kochać Kościół, oznacza także mieć odwagę podjąć trudne wybory, pełne bólu, mające zawsze na względzie dobro Kościoła, a nie samych siebie.
W tym miejscu pozwólcie mi powrócić jeszcze raz do 19 kwietnia 2005 roku. Powaga decyzji wyrażała się również w tym, że od tej chwili byłem już oddany naprawdę na zawsze Panu. Na zawsze – kto podejmuje się posługi Piotrowej, nigdy nie będzie miał prywatności. Należy zawsze i całkowicie do wszystkich, do całego Kościoła. Z jego życia, można by rzec, znika całkowicie wymiar prywatny. Mogłem doświadczyć, i doświadczam tego dokładnie teraz, że tylko ten, kto daje swe życie, ten je otrzymuje. Powiedziałem już, że wielu ludzi, którzy kochają Pana Boga, kochają również Następcę św. Piotra i są do niego przywiązani. Papież ma rzeczywiście braci i siostry, synów i córki na całym świecie i czuje się bezpiecznie w tej wspólnocie, bo nie należy już do siebie samego, należy do wszystkich i wszyscy należą do niego.
„Zawsze” oznacza również „na zawsze” – nie można juz powrócić do prywatności. Moja decyzja o rezygnacji z czynnego pełnienia posługi nie odwołuje tego. Nie powracam do życia prywatnego, do życia złożonego z podróży, spotkań, przyjęć, konferencji itd. Nie porzucam krzyża, lecz pozostaję w nowy sposób przy ukrzyżowanym Panu. Nie posiadam już władzy z urzędu do kierowania Kościołem, lecz w posłudze modlitwy pozostaję, by tak rzec, w obrębie Bazyliki św. Piotra. Święty Benedykt, którego imię noszę jako Papież, będzie w tym dla mnie wielkim wzorem. On wskazał nam drogę życia, które czynne czy bierne należy całkowicie do dzieła Boga.
Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna także za poszanowanie i zrozumienie, z jakimi przyjęliście tę tak ważną decyzję. Będę wam towarzyszył na drodze Kościoła modlitwą i refleksją, tym poświęceniem się Panu i Jego Oblubienicy, jakim starałem się żyć dotychczas każdego dnia i którym chcę żyć zawsze. Proszę was, abyście o mnie pamiętali przed Bogiem, a przede wszystkim, abyście się modlili za kardynałów, którzy zostali powołani do tak wzniosłego zadania, oraz za nowego Następcę św. Piotra: niech Pan mu towarzyszy światłem i mocą swego Ducha.
Przyzywajmy macierzyńskiego wstawiennictwa Maryi Panny, Matki Boga i Kościoła, aby towarzyszyła każdemu z nas i całej wspólnocie kościelnej. Jej się powierzamy z głęboką ufnością.
Drodzy przyjaciele! Bóg kieruje Kościołem, zawsze go wspiera, a szczególnie w chwilach trudnych. Nigdy nie możemy stracić tej perspektywy wiary, która jest jedyną prawdziwą perspektywą drogi Kościoła i świata. W naszym sercu, w sercu każdego z was niech będzie zawsze radosna pewność, że Pan jest przy nas i że nigdy nas nie opuszcza, jest blisko nas i ogarnia nas swoją miłością. Dziękuję!
Po polsku:
Witam serdecznie wszystkich Polaków. Ostatnia audiencja ogólna jest okazją, by podziękować Bogu za nasze wspólne spotkania. Dziękuję za waszą obecność tu, w Rzymie, w minionych latach, za wspólną modlitwę, za wszelkie dowody bliskości, sympatii i pamięci. Dziękuję Bogu za pielgrzymkę do Polski na początku mojego pontyfikatu i serdeczne przyjęcie, jakiego doznałem. Mając wielkiego orędownika przed Bogiem, błogosławionego Jana Pawła II, „trwajcie mocni w wierze!” (por. 1 Kor 16,13). Proszę was nadal o modlitwę w mojej intencji i w intencjach Kościoła. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Po francusku:
Drodzy bracia i siostry, w tej chwili chciałbym przede wszystkim wyrazić wdzięczność Bogu, który kieruje Kościołem i sprawia, że staje się on mocniejszy, który zasiewa swoje Słowo i ożywia w ten sposób wiarę swojego ludu. Dziękuję wszystkim
osobom, które wspaniałomyślnie mnie wspierały i były mi bliskie podczas tego pontyfikatu. W ostatnich miesiącach odczułem, że moje siły osłabły i prosiłem Boga o światło do podjęcia właściwej decyzji dla dobra Kościoła. Dziękuję wam za szacunek i zrozumienie, z jakimi ją przyjęliście. W dalszym ciągu modlitwą i refleksją będę towarzyszył Kościołowi w jego drodze. W trwającym Roku Wiary zachęcam was, byście odnowili wasze całkowite zaufanie Panu i czuli się kochani przez Boga, który okazał nam swoją nieskończoną miłość. On niezmiennie prowadzi i wspiera swój Kościół. Nigdy nie traćmy z pola widzenia tej perspektywy wiary! Niech wasze serca będą pełne radosnej pewności, że Pan jest blisko nas i otacza nas swoją miłością!
Pozdrawiam was serdecznie, drodzy pielgrzymi języka francuskiego, szczególnie osoby przybyłe z Francji, Belgii i krajów francuskojęzycznych, które zechciały mi towarzyszyć tutaj swoją obecnością albo za pośrednictwem radia czy telewizji. Proszę was, byście pamiętali o mnie przed Bogiem i modlili się za kardynałów mających wybrać nowego Następcę Apostoła Piotra. Módlcie się również o to, by Pan towarzyszył mu światłem i siłą swojego Ducha! Niech Bóg was błogosławi! Dziękuję.
Po angielsku:
Serdeczne, a zarazem głęboko emocjonalne pozdrowienia kieruję do anglojęzycznych pielgrzymów oraz pozostałych gości, którzy łączą się ze mną na mojej ostatniej audiencji ogólnej. Podobnie jak św. Paweł, którego słowa przed chwilą słyszeliśmy, tak i moje serce pełne jest wdzięcznością względem Boga, który zawsze czuwa nad swoim Kościołem i daje wzrost w wierze i miłości oraz względem was wszystkich. W obecnym Roku Wiary byliśmy wzywani do odnowy naszej radosnej ufności w Pana obecnego w naszym życiu oraz w życiu Kościoła. Jestem bardzo wdzięczny za ową niezawodną miłość i prowadzenie w ostatnich ośmiu latach od momentu, gdy przyjąłem wezwanie do służby jako Następca św. Piotra. Jestem także głęboko wdzięczny za zrozumienie, wsparcie oraz modlitwę tak wielu spośród was – nie tylko obecnych tu, w Rzymie, lecz także i na całym świecie. Decyzja, którą podjąłem, by w przyszłości więcej się modlić, jest owocem pogodnego zaufania Bogu oraz głębokiej miłości do Jego Kościoła. Pragnę kontynuować wspieranie Kościoła moją modlitwą, was wszystkich zaś proszę o modlitwę za mnie oraz za nowego Papieża. W łączności z Maryją oraz wszystkimi świętymi powierzmy się z wiarą i nadzieją Bogu, który zawsze czuwa nad naszym życiem, który kieruje losami Kościoła i świata na drogach historii. Gorąco polecam was wszystkich owej miłosnej trosce, prosząc Go o umocnienie was w nadziei, która otworzy wasze serca na pełnię życia, którą tylko On może nam dać. Wszystkim wam oraz waszym rodzinom udzielam mojego błogosławieństwa. Dziękuję.
Po niemiecku:
W tych dniach dziękuję Bogu z głębi serca, który nieustannie kieruje Kościołem oraz przysparza mu wzrostu. Powierzam Mu Kościół na całym świecie. Wiemy, że mocą i życiem Kościoła jest Słowo Ewangelicznej Prawdy. Z taką ufnością powiedziałem przed niespełna ośmiu laty moje „tak” dla przyjęcia urzędu Następcy św. Piotra. Pan zaś zawsze mnie prowadził i był blisko mnie – w radosnych i jasnych, ale także i w trudnych czasach. Podobnie jak Piotr oraz uczniowie w łodzi na Jeziorze Galilejskim wiedziałem, iż Pan jest w łodzi, że jest to Jego łódź. To On kieruje łodzią Kościoła. Nic nie zdoła przyćmić tej świadomości. Zapraszam was do odnowienia w obecnym Roku Wiary waszej ufności w Panu. Jego ramię nas podtrzymuje, zwłaszcza w chwilach trudnych. Moim życzeniem jest, aby wszyscy odczuwali radość, iż pięknie jest być chrześcijaninem oraz należeć do Kościoła. Papież nigdy nie jest osamotniony w kierowaniu Łodzią Piotrową. Dziękuję wszystkim, którzy wielkodusznie wspierali mnie w wypełnianiu urzędu Następcy św. Piotra. Podczas audiencji, moich podróży apostolskich i wielu spotkań odczuwałem sympatię oraz miłość bardzo wielu ludzi do Następcy św. Piotra. Ich wszystkich oraz cały świat obejmuję moją modlitwą. Na koniec dziękuję wam wszystkim za to, że z respektem i zrozumieniem przyjęliście moją decyzję, którą podjąłem przed Panem dla dobra Kościoła. W dalszym ciągu będę modlitwą towarzyszył Kościołowi w jego pielgrzymowaniu.
Serdeczne „Bóg zapłać” kieruję do wszystkich niemieckojęzycznych braci i sióstr przybyłych na tę ostatnia audiencję ogólną oraz tym, którzy pozostali w domu. Bóg kieruje Kościołem. Pan wspiera go również i w trudnych czasach. Nie zagubmy nigdy tej perspektywy wiary. Możemy zawsze być pewni, iż Pan jest blisko nas, że nigdy nas nie opuszcza oraz nieustannie otacza nas swoją miłością. Niech nadal łączy nas modlitwa. Z całego serca wszystkim wam błogosławię.
Po hiszpańsku:
Drodzy bracia i siostry! Bardzo dziękuję za przybycie na tę ostatnią audiencję ogólną mojego pontyfikatu. Dziękuję jednocześnie Bogu za Jego dary, a także za tak wiele osób, które z hojnością i miłością do Kościoła pomagały mi podczas tych lat w duchu wiary i pokory. Dziękuję wszystkim za szacunek i zrozumienie, z jakim przyjęli tę ważną decyzję, którą podjąłem z całą wolnością. Odkąd przyjąłem posługę Piotrową w imię Pana, służyłem Jego Kościołowi z pewnością, że to On sam mnie prowadzi. Wiem też, że barka Kościoła jest Jego, i że to On nią kieruje za pośrednictwem ludzi. Moje serce jest pełne wdzięczności, ponieważ nigdy nie brakowało Kościołowi Jego światła. W tym Roku Wiary zachęcam wszystkich do mocnej odnowy ufności w Boga w przekonaniu, że On nas podtrzymuje i miłuje, by w ten sposób wszyscy odczuli radość z bycia chrześcijanami.
Pozdrawiam serdecznie pielgrzymów języka hiszpańskiego, a szczególnie grupy pochodzące z Hiszpanii i krajów Ameryki Łacińskiej, które dzisiaj zechciały mi towarzyszyć. Proszę was, abyście pamiętali o mnie w waszej modlitwie i abyście nadal modlili się za księży kardynałów, powołanych do delikatnego zadania wyboru nowego Następcy na Katedrze Apostoła Piotra. Prośmy wszyscy o miłosną opiekę Najświętszej Dziewicy Maryi, Matki Kościoła. Dziękuję bardzo. Niech Bóg was błogosławi.
Po portugalsku:
Drodzy bracia i siostry! Dnia 19 kwietnia 2005 r., kiedy przyjąłem posługę Piotrową, powiedziałem do Pana: „Wielki ciężar złożyłeś na moje barki! Jednak jeśli mnie o to prosisz, to ufając w Twoje słowo, zarzucę sieci, pewny, że mnie poprowadzisz”. Podczas tych prawie ośmiu lat zawsze czułem, że na łodzi był Pan; i zawsze wiedziałem, że barka Kościoła nie jest moja, nie jest nasza, ale należy do Pana. Jednak nie tylko Bogu chcę podziękować w tej chwili. Papież nie jest sam w kierowaniu Barką Piotra, choć na niego spada główna odpowiedzialność. Pan postawił obok mnie wiele osób, które mi pomagały i mnie podtrzymywały. Dlatego też, czując, że moje siły osłabły, prosiłem gorąco Boga, aby mnie oświecił swoim światłem, by podjąć decyzję jak najsłuszniejszą nie dla mojego dobra, ale dla dobra Kościoła. Zrobiłem ten krok, mając pełną świadomość jego powagi i nowości, ale z głębokim spokojem ducha.
Umiłowani pielgrzymi języka portugalskiego, dziękuję wam za szacunek, z jakim przyjęliście moją decyzję. Będę nadal towarzyszył Kościołowi na modlitwie i refleksji z takim samym poświęceniem Panu i Jego Oblubienicy, z jakim żyłem aż do chwili obecnej i chcę żyć zawsze. Proszę, abyście pamiętali o mnie przed Bogiem, a przede wszystkim, byście modlili się za kardynałów, wezwanych do wybrania nowego Następcy Apostoła Piotra. Powierzam was Panu i wszystkim udzielam apostolskiego błogosławieństwa.
Tłumaczenie: Redakcja Radia Maryja przy współpracy z Redakcją Radia Watykańskiego