Home WiadomościZ kraju Kim były siostry katarzynki zamordowane na Warmii w 1945 r.?

Kim były siostry katarzynki zamordowane na Warmii w 1945 r.?

Redakcja

W większości urodziły się na Warmii w gospodarskich, wielodzietnych rodzinach, pełnych miłości. W niektórych z tych rodzin korzenie niemieckie mieszały się z polskimi a obok katolików żyli też ewangelicy. Odkrywały swoje powołanie jako młode dziewczyny i podejmowały z oddaniem pracę pielęgniarek lub nauczycielek, służąc swojej społeczności. Zgromadzenie przygotowywało je do zawodu. Wiele z nich było prawdziwymi specjalistkami w swoich dziedzinach. Ze strony państwa niemieckiego spotykały je szykany, gdyż sprzeciwiały się ideologii nazistowskiej. Po wkroczeniu na Warmię Armii Czerwonej podzieliły los tamtejszej ludności i tysięcy kobiet. To, że były siostrami zakonnymi, jeszcze bardziej naraziło je na agresję. Zginęły, bo były wierne swojemu powołaniu i ludziom, którymi się opiekowały. Są świadectwa, że przed śmiercią modliły się za swoich prześladowców. 31 maja w Braniewie odbędzie się beatyfikacja s. Krzysztofy Klomfass i jej 14 Towarzyszek ze Zgromadzenia św. Katarzyny. Będzie to pierwsza beatyfikacja na Warmii.

Marta Klomfass (s. Krzysztofa) – siostra, która lubiła żartować

Urodziła się 19 sierpnia 1903 r. w Raszągu (niem. Raschung) w rodzinie o niemieckich i polskich korzeniach. Była wesołą dziewczynką, bardzo lubianą przez rówieśników. Choć początkowo myślała, ze ma powołanie misyjne, w 1922 r, w wieku 19 lat wstąpiła do zgromadzenia katarzynek. Została wysłana do dwuletniej szkoły pielęgniarskiej. W 1926 r. rozpoczęła nowicjat przyjmując imię Krzysztofa a w 1928 r. złożyła śluby zakonne.

Pracowała jako pielęgniarka parafialna w Olsztynie, we Fromborku w szpitalu ortopedycznym a następnie przez kilka lat we wsi Bartąg pod Olsztynem, gdzie służyła mieszkańcom pomocą ambulatoryjną i pomagała w duszpasterstwie parafialnym.  W szpitalu św. Antoniego w Barczewie zaczęła pracować jako pomoc przy operacjach. W 1939 r. powierzono jej funkcję pierwszej asystentki medycznej na bloku operacyjnym w Szpitalu Mariackim w Olsztynie i dyrektorki tamtejszej szkoły pielęgniarskiej dla dziewcząt. Miała dar łatwego nawiązywania relacji z ludźmi. Była bardzo lubiana. W pracy sumienna a wobec chorych – oddana. Lubiła żartować, pamiętała o imieninach. Choć było to bardzo niebezpieczne, wynosiła jedzenie z refektarza dla jeńców wojennych przebywających w pobliżu szpitala.

Gdy wiadomo już było, że do Olsztyna zbliża się Armia Czerwona, siostry katarzynki zdecydowały, że opuszczą miasto tylko razem z pacjentami. Wojsko radzieckie wkroczyło w nocy z 21 na 22 stycznia. Część pacjentów była już na dworcu, część jednak nie zdołała już opuścić szpitala i ukryła się w piwnicy. W tej grupie była s. Krzysztofa, która wcześniej przez całą noc asystowała przy operacji.

Nad ranem żołnierze weszli do szpitala. Zaczęło się plądrowanie budynku, bicie i mordy na bezbronnych. S. Krzysztofa, odseparowana od grupy innych sióstr, przez niemal dwie godziny walczyła broniąc się przed gwałtem. Zmarła prawdopodobnie po południu 22 stycznia 1945 r. Opór musiał spowodować wściekłość i zemstę. Ciało siostry zostało zmasakrowane.

Maria Domnick (s. Liberia) – siostra, która kochała dzieci

Urodziła się 12 października 1904 r. w pobliżu Klewna ( niem. Klawsdorf). Jej ojciec był leśniczym. Miała wielu adoratorów i kochała dzieci ale odkryła powołanie do innej drogi niż małżeństwo. Prawdopodobnie wstąpiła do zgromadzenia sióstr katarzynek w 1926 lub 1927 r. Po ukończeniu szkoły pielęgniarskiej w Królewcu rozpoczęła nowicjat, przyjmując imię Liberia. Po pierwszych ślubach, złożonych w 1932 r. rozpoczęła pracę pielęgniarki środowiskowej w Trzecielu na Ziemi Lubuskiej a następnie w Sztumie na Powiślu. Okazała się prawdziwą pielęgniarką z powołania. Niezwykle sumienna, życzliwa i delikatna, bardzo lubiła swoją pracę.

Prawdopodobnie już w 1939 r. pracowała już w Szpitalu Mariackim w Olsztynie, gdzie, razem z s. Krzysztofą Klomfass asystowała przy operacjach jako druga instrumentariuszka. Zajmowała się też przebywającymi w szpitalu dziećmi. W czasie wojny wraz z innymi siostrami potajemnie dokarmiała jeńców, zmuszanych do pracy w nieludzkich warunkach.

Wobec nadchodzącej Armii Czerwonej s. Liberia pomagała w ewakuacji oddziału dziecięcego. Dzieci najpierw koczowały na mrozie na dworcu, potem wraz z s. Liberią znalazły się w schronie, gdzie upływały kolejne długie godziny. Maluchy płakały z zimna, głodu i pragnienia. S. Liberia wymknęła się, by poszukać czegoś do jedzenia i picia. Została zastrzelona na ulicy.

Anna Margenfeld (s. Maurycja) – siostra dietetyczka

Urodziła się 24 kwietnia 1904 r. w Sawitach k. Braniewa (niem. Engelswalde) w rodzinie rolniczej. Jako dziewczynka grywała w teatrze amatorskim. Powołanie jej zrodziło się w Ornecie, w Szkole Gospodarstwa Domowego prowadzonej przez siostry katarzynki. Wstąpiła do zgromadzenia w 1927 r. i wysłana została do szkoły pielęgniarskiej przy Szpitalu Mariackim w Olsztynie. W 1930 r. rozpoczęła nowicjat jako s. Maurycja. Pierwsze śluby złożyła w 1932 r.

Pracowała jako pielęgniarka w prowadzonym przez katarzynki nowoczesnym szpitalu św. Gertrudy w Berlinie –Wilmesdorfie, wkrótce została pielęgniarką oddziałową. Pacjenci bywali trudni ale siostrę nazywali „aniołem”. Modliła się za nich i delikatnie dbała o ich potrzeby duchowe.

Po kursie dietetyki siostra rozpoczęła pracę dietetyka szpitalnego. Po 1937 została głównym dietetykiem w szpitalu w Olsztynie. Dbała by każdy posiłek był smaczny i wyglądał apetycznie. Uczyła gotowania dziewczęta ze szkoły pielęgniarskiej.

W 1945 r. wobec niemożności ewakuacji szpitala wraz z innymi siostrami, w tym s. Krzysztofą Klomfass, zdecydowała się zostać z chorymi. Gdy żołnierze radzieccy zajęli szpital s. Maurycja została wyciągnięta z grupy, wielokrotnie wykorzystana i pobita a następnie wraz z grupą innych sióstr zaciągnięta do miejskiego więzienia. Panowały tam nieludzkie warunki, podobnie jak podczas dwutygodniowej podróży w towarowych wagonach w głąb Rosji. S. Maurycja znosiła to wszystko z cierpliwością, w duchu przebaczenia prześladowcom i ofiarowując Bogu swoje cierpienia.

W łagrze Tuła skierowana została do pracy przy najciężej chorych na czerwonkę i tyfus. Nie miała żadnej możliwości by im pomóc, pocieszała ich tylko i była przy nich. Wkrótce sama się zaraziła i zmarła kilka dni po Wielkanocy, 7 kwietnia 1945 r.

Käthe Elizabeth Müller (s. Leonis) – siostra, która miała talent do nauki

Urodziła się 3 lutego 1913 r. w Gdańsku w kupieckiej rodzinie mieszanej wyznaniowo. Käthe była bardzo zdolna. Nauczyła się grać na fortepianie, miała talent do matematyki i do języków. Interesowała ją literatura i sztuka. Rodzice nie chcieli słyszeć o jej pomyśle wstąpienia do zgromadzenia katarzynek i nie zamierzali przekazać jej żadnych pieniędzy na klasztorny posag, dlatego dziewczyna tuż po ukończeniu gimnazjum rozpoczęła pracę w biurze, by sama na to zapracować.

Wstąpiła do klasztoru w Braniewie w 1932 r. Siostry rozpoznając jej talenty skierowały ją na dalszą naukę w szkole pedagogicznej, gdzie wyróżniała się zdolnościami. W 1936 r. rozpoczęła nowicjat przyjmując imię Leonis. Złożyła pierwsze śluby w 1938 r. – Wasi mężowie są wspaniali ale mój jest najpiękniejszy – mówiła do swoich rodzonych sióstr.

Pracowała w kilku miejscach z dziećmi i młodzieżą jako nauczycielka. Mówiono o niej, ze jest pedagogiem o niezwykłym talencie. Została też asystentką mistrzyni nowicjatu. Trwała już wojna a władze nazistowskie ograniczały działalność wychowawczą Kościoła. Pozostawała działalność na polu służby zdrowia. Z uwagi na ogromny potencjał s. Leonis wysłano ją na studia farmaceutyczne do Królewca. Studiowała 2 lata, po czym poprosiła o zwolnienie, gdyż dominacja ideologii nazistowskiej na uczelni była już nie do zniesienia. W 1944 r. skierowana została do Szpitala Mariackiego w Olsztynie, gdzie pomagała w biurze administracji.

Męczeństwo s. Leonis zaczęło się 22 stycznia. Została w szpitalu wraz z innymi siostrami i grupą chorych, którzy nie mogli już opuścić placówki i uciec przed Armią Czerwoną. Gdy żołnierze zajęli szpital s. Leonis została uderzona kolbą w głowę w taki sposób, ze prawdopodobnie doznała pęknięcia czaszki. Jako pierwsza też została wyciągnięta z grupy sióstr i wielokrotnie zgwałcona. Nikt nie był w stanie jej pomóc. Gwałty te powtarzały się też w następnych dniach i połączone były ze dużym okrucieństwem. Wygląd s. Leonis w sposób szczególny przyciągał żołnierzy. Dalszym etapem męczeństwa było więzienie i droga na zesłanie do Rosji. Na skutek pęknięcia czaszki zakonnica doznawała skurczy i sztywnienia, tak, że wyglądała jak umarła. Jedynie dzięki jednej ze współsióstr nie pozostawiano jej wśród zmarłych. S. Leonis bardzo cierpiała, oddawała jednak swoje cierpienie Bogu i przebaczyła prześladowcom. Zmarła 5 czerwca 1945 r. na skutek doznanych urazów i wycieńczenia z głodu.

Cecylia Mischke (s. Tiburtia) – siostra, która w najgorszych chwilach pomagała innym

Urodziła się 27 października 1888 r. w Krokowie (niem Krokau) na południu Warmii. Planowała życie zakonne od najmłodszych lat i rozpoczęła je jako osiemnastolatka w 1907 r. wstępując do zgromadzenia katarzynek. W nowicjacie przyjęła imię Tiburtia. Zaraz po ślubach rozpoczęła pracę jako pielęgniarka w szpitalu w Biskupcu, gdzie spędziła 12 lat.

W 1921 r. przeniesiona została do Klewek, gdzie zajmowała się parafialną opieką ambulatoryjną i dbała o czystość i wystrój miejscowego kościoła. W czasie wojennej zawieruchy,  21 stycznia 1945 r. s. Tiburtia udała się z Klewek do Olsztyna, by zdobyć jakieś informacje nt. frontu i ewentualnej ewakuacji. Znalazła się w Szpitalu Mariackim w Olsztynie akurat w dniu, gdy do miasta wkraczały wojska radzieckie.

W czasie plądrowania szpitala przez żołnierzy s. Tiburtia została wielokrotnie zgwałcona, pobita i obrabowana (żołnierz groził jej obcięciem palca, gdy nie mogła zdjąć obrączki ze spuchniętej dłoni). Następnie wraz z innymi siostrami trafiła do więzienia, do obozu przejściowego w Ciechanowie i do bydlęcego wagonu, który odjechał w głąb Rosji. Ludzie umierali tam na stojąco, brodząc w gnoju.

W obozie w Tule siostry oddelegowane zostały do pracy przy najciężej chorych ale przy braku jakichkolwiek środków, niewiele mogły zrobić. S. Tiburtia starała się pomagać jak mogła, wspierała umierających duchowo, brała na siebie najcięższe prace odciążając współsiostry.

W połowie kwietnia przetransportowana została do miejscowości Ossanowa, gdzie zmarła na tyfus 7 sierpnia 1945 r., modląc się za innych.

Barbara Rautenbertg ( s. Sekundina) – siostra, która umiała leczyć lepiej niż lekarz

Urodziła się 23 grudnia 1887 r. we wsi Gołogóra koło Świątek na Warmii w rodzinie zamożnych gospodarzy. Wybrała drogę życia zakonnego podobnie jak jej dwie starsze siostry. Wstąpiła do zgromadzenia katarzynek w 1909 r. Podczas obłóczyn przyjęła imię Sekundina.

Po ślubach zakonnych w 1912 r. wyjechała do Berlina, gdzie podjęła pracę pielęgniarki w szpitalu Nordend. W czasie I wojny światowej pracowała w szpitalach opiekując się rannymi różnych narodowości, z obu stron konfliktu. Po wojnie otrzymała za swoją posługę srebrny Krzyż Kawalerów Maltańskich.

Po 1922 r. przeniosła się do Prus Wschodnich i pracowała kolejno w Olsztynie, w Królewcu i w Kętrzynie.  W tym ostatnim miejscu zastała ją wojna. S. Sekundina pracowała w Kętrzynie z drugą siostrą katarzynką, s. Adelgard Bönigk, zajmując się opieką ambulatoryjną, troszcząc się o kościół i grając na organach. Miała ogromne doświadczenie medyczne, mówiono o niej, że potrafi leczyć lepiej niż lekarz. Była niezwykle oddana chorym i swojej pracy.

W drugiej połowie 1944 r. nagle wszyscy mężczyźni z okolicy zostali powołani do wojska. Pozostały kobiety, dzieci i starsi. Wobec nadchodzącej zimą Armii Czerwonej nie wszyscy byli zdolni do ucieczki. Siostry katarzynki zdecydowały się z nimi zostać.

27 stycznia wojska radzieckie wkroczyły do Kętrzyna. Obie siostry zostały zatrzymane. Po długim i upokarzającym przesłuchaniu doszło do gwałtu na obu zakonnicach. Zginęły przywiązane z użyciem ich własnych dużych różańców do samochodu i ciągnięte po ulicach miasta.

Agata Eufemia Bönigk (s. Adelgard) – siostra, która umiała zająć się młodzieżą

Urodziła się 5 lutego 1900 r. w Starym Targu (niem. Altmark) na Powiślu w rodzinie nauczyciela. Nie wiadomo, kiedy dokładnie wstąpiła do zgromadzenia katarzynek. Prawdopodobnie w 1924 r. została przyjęta do nowicjatu przyjmując imię Adelgard. Miała już przygotowanie pedagogiczne, dlatego po ślubach w 1926 r. skierowana została do pracy z młodzieżą. Pracowała w konwikcie dla chłopców w Braniewie, w domu dziecka dla chłopców w Lidzbarku Warmińskim a następnie znów w Braniewie, wśród dziewcząt zaniedbanych moralnie. Zachowały się ciepłe wspomnienia o niej ze strony jej uczniów i podopiecznych. 

W 1940 r. trafiła do Kętrzyna, gdzie we współpracy z s. Sekundiną zajmowała się grą na organach, troską o kościół i pomocą s. Sekundinie w opiece ambulatoryjnej. Zginęła 27 stycznia 1945 r., podobnie jak współsiostra – po przesłuchaniu i gwałcie, ciągnięta za samochodem.

Klara Skibowska (s. Aniceta) – siostra pielęgniarka

Urodziła się w Bartągu (niem. Gross Bertung) k. Olsztyna 12 sierpnia 1882 r. Miała bardzo wesołe usposobienie i wnosiła do domu dużo radości. W 1902 r. wstąpiła do zgromadzenia katarzynek, w nowicjacie otrzymała imię Aniceta. Po ślubach w 1905 r. wysłana została do pracy pielęgniarskiej w Elblągu, potem w Olsztynie i w Berlinie, w szpitalu, który w czasie I wojny światowej przekształcony został w wojskowy lazaret. S. Aniceta za swoją pracę wśród rannych odznaczona została medalem zasługi Czerwonego Krzyża.

W kolejnych latach przenoszono ją z placówki do placówki. Wreszcie osiadła w Lidzbarku Warmińskim, gdzie pracowała przez 11 lat z wielkim oddaniem jako pielęgniarka ambulatoryjna, odwiedzając chorych w domach.

Gdy na tereny Warmii wkraczała Armia Czerwona siostry z Lidzbarka, choć miały możliwość ucieczki, zdecydowały się pozostać z ludźmi, którzy szukali u nich schronienia. 2 lutego 1945 r. żołnierze radzieccy zaczęli plądrować klasztor. S. Aniceta zastrzelona została w refektarzu, gdy broniła się przed wyciągnięciem z grupy.

Maria Schröter (s. Gebharda) – siostra, która modliła się przy konającej

Urodziła się 1 grudnia 1886 r. w Karszewie (niem. Karschau) w dość zamożnej rodzinie warmińskich gospodarzy. Podjęła decyzję o wstąpieniu do zgromadzenia katarzynek kilka lat przed I wojną światową. W chwili rozpoczęcia nowicjatu w 1914 r. miała już dyplom pielęgniarski. Przyjęła imię Gebharda.

W związku z rozpoczęciem wojny duża grupa sióstr i nowicjuszek z odpowiednimi kwalifikacjami pojechała do Wrocławia, by pracować wśród rannych. S. Gebharda spędziła tam 3 lata. Śluby zakonne złożyła dopiero w 1918 r. po czym skierowana została do Lidzbarka Warmińskiego. Opiekowała się starszymi, pracowała w kuchni, zajmowała się dziewczętami mieszkającymi w pensjonacie obok klasztoru.

2 lutego, gdy żołnierze radzieccy plądrowali lidzbarski klasztor, s. Gebharda znalazła się w refektarzu, w grupie sióstr szykanowanych przez pijanych sołdatów. Była świadkiem śmierci s. Anicety. Zaczęła modlić się przy konającej, czym tak rozwścieczyła jednego z żołnierzy, że oddał kolejny strzał. S. Gebharda zginęła natychmiast trafiona prosto w serce.

Rosalia Angrick (s. Sabinella) –  zaradna siostra

Urodziła się 29 września 1880 r. prawdopodobnie w Dąbrowie (niem. Schöndamerau) w zamożnej rodzinie rolniczej. Rodzice bardzo dbali o edukację dzieci. Rosalia skończyła szkołę podstawową i kolegium. Bardzo wcześnie zapragnęła wstąpić do klasztoru. Nastąpiło to w 1899 r. a w 1900 r. rozpoczęła nowicjat przyjmując imię Sabinella. W 1902 r. złożyła śluby. Została skierowana na naukę pielęgniarstwa i w 1913 r. rozpoczęła pracę w szpitalu. Prawdopodobnie praca pielęgniarska wypełniła jej kolejne lata I wojny światowej.

Po wojnie zadaniem jej stało się zorganizowanie nowego domu zakonnego w Sątopach. W 1923 r. doprowadziła tam elektryczność. W 1926 r. trafiła do Lidzbarka Warmińskiego, gdzie pozostała do końca życia. Opiekowała się dziewczętami uczącymi się w liceum i mieszkającymi w pensjonacie przy klasztorze. W 1939 r. została przełożoną głównego klasztoru w Lidzbarku Warmińskim.

S. Sabinella była osobą zaradną i świetnie zorganizowaną ale jednocześnie ciepłą i matczyną. „Bóg wynagrodzi dobroć i miłość, którymi innych ciągle obdarowywała” – mówili o niej ci, którzy ją znali. Miała pod opieką młode siostry i dziewczęta, które mieszkały w klasztorze. Wychowywała je i dawała lekcje gry na fortepianie.

Pod koniec wojny klasztor zapełnił się uchodźcami. S. Sabinella czuła się odpowiedzialna za bezpieczeństwo i wykarmienie wszystkich. Siostry nie zdecydowały się na ewakuację, chcąc zostać z tymi, którym udzieliły schronienia. Nie zdecydowały się też na zdjęcie habitów i przebranie się, ze względów bezpieczeństwa, w ubrania cywilne.

2 lutego 1945 r. gdy do klasztoru weszli żołnierze radzieccy s. Sabinella stanęła w obronie najbardziej atakowanych najmłodszych sióstr. Została zastrzelona w czasie zamieszania i szarpaniny w klasztornym refektarzu  po s. Anicecie i s. Gebhardzie.

Anna Pestka  (s. Bona) – siostra, która być może była sierotą

Wiele wskazuje na to, że znała tylko swoje imię i nazwisko oraz rok urodzenia – 1905. Może była sierotą, może dzieckiem porzuconym. Wiemy, że w 1929 r. przyjęta została do nowicjatu sióstr katarzynek przyjmując imię Bona. W 1932 r. złożyła śluby i rozpoczęła pracę w administracji Szpitala Mariackiego w Olsztynie. Jak wspominali, ci, co ją znali, pracowała cicho ale bardzo wydajnie.

W pewnym momencie zachorowała na gruźlicę. Leczyła się na oddziale zakaźnym w Olsztynie a następnie skierowana została do Ornety na rekonwalescencję. Prawdopodobnie w 1944 r. jej stan się pogorszył. Kiedy Armia Czerwona wkraczała do Ornety 15 lutego 1945 r. była leżąca i wymagała intensywnej opieki, podobnie jak dwie inne współsiostry.

W zakładzie znajdowało się jeszcze wielu innych chorych niezdolnych do ewakuacji. S. katarzynki nie chciały ich opuścić. Gdy wkroczyli Rosjanie zaczęło się bicie, znęcanie się nad chorymi i morderstwa. Żołnierze odnaleźli też trzy leżące, ciężko chore siostry. Zaatakowali je, cięli bagnetami i znęcali się w niesłychany sposób. Dramatu pobić i gwałtów doświadczyło wówczas wielu chorych. Według relacji świadków, to, co spotkało siostry przeszło jednak wszelkie wyobrażenie. Trudno było uwierzyć, że siostry wciąż żyją. Odchodziły powoli. S. Bona zmarła 1 maja 1945 r. ofiarowując cierpienie Bogu.

Dorothea Steffen (s. Gunhilda) – siostra, która nie mogła wykonywać swojej ukochanej pracy

Urodziła się 2 września 1918 r. w Woli Wilknickiej (niem. Rosenwalde). Wstąpiła do zgromadzenia katarzynek jako 19-latka. W 1937 r. podczas obłóczyn przyjęła imię Gunhilda. Była osobą promieniującą szczęściem. Siostry przygotowywały ją do pracy wychowawczej.

Pierwsze śluby składała w październiku 1939 r. w atmosferze rozpoczynającej się wojny, gdy klasztor w Braniewie pełen był uchodźców z Polski. S. Gunhilda zaczęła pracę jako nauczycielka w przedszkolu i w szkole. Kochała swoją pracę. Prawdopodobnie jednak ze względu na ograniczanie wychowawczego wpływu Kościoła ze strony nazistów musiała tę pracę porzucić. Zajęła się administracją w szpitalu w Olsztynie. Zaraziła się gruźlicą. Leczyła się w Lidzbarku Warmińskim i w Ornecie. Tam zapamiętano ją jako dobrą siostrę, która chętnie pomagała innym chorym.

Pod koniec 1944 r. wraz z dwoma innymi siostrami katarzynkami w Ornecie prawdopodobnie przechodziła ostre stadium choroby, powodujące znaczne osłabienie i konieczność leżenia. 15 lutego,  gdy Armia Czerwona wkraczała do Ornety, siostry zostały umieszczone w jednym z piwnicznych pomieszczeń ale nie udało się im ukryć. S. Gunhilda została zgwałcona, brutalnie pobita i postrzelona z broni palnej. Kula przeszła przez klatkę piersiową na wylot. Siostra znaleziona została w kałuży krwi, całe jej ciało było zmasakrowane. Wciąż żyła cierpiąc straszliwy ból. Odeszła 30 maja, zawierzając cierpienie Bogu. Przebaczyła swoim oprawcom i modliła się za nich.

Maria Abraham (s. Rolanda) – córka marynarza

Urodziła się w Tolkmicku (niem. Tolkemit) 17 czerwca 1914 r. w rodzinie ubogiego marynarza. Od dzieciństwa związana była z Sodalicją Mariańską. Już jako 18 – latka chciała wstąpić do zgromadzenia katarzynek i sama zapracowała sobie na posag. Niestety początkowo spotkała się z odmową. Siostry co do zasady nie przyjmowały dziewcząt z rodzin marynarzy uważając je za niepewne moralnie. Maria ostatecznie dopięła swego dzięki poręczeniu ze strony sióstr katarzynek, które pracowały w Tolkmicku i dobrze znały ją i jej rodzinę.

W zgromadzeniu uzyskała dyplom pielęgniarski a po obłóczynach w 1936 r. przyjęła imię Rolanda. Śluby złożyła w 1938 r. po czym rozpoczęła pracę w szpitalu ortopedycznym we Fromborku jako pielęgniarka masażystka. Zwracała uwagę nie tylko na profesjonalizm w pracy ale też dobre relacje z pacjentami.

W1940 r. szpital przejęty został przez nazistów. Z placówki usunięto Najświętszy Sakrament. Siostry katarzynki zostały w pracy tylko dlatego, że trudno było je zastąpić. Prawdopodobnie w 1943 r. s. Rolanda zachorowała na gruźlicę. Leczyła się w Ornecie i tam właśnie zastała ją inwazja Armii Czerwonej. 15 lutego 1945 r. grupa żołnierzy radzieckich znalazła ukryte w piwnicy trzy chore na gruźlicę siostry katarzynki. S. Rolanda przeszła długie brutalne tortury, połączone z gwałtami i biciem. Siostry, które ją znalazły były wstrząśnięte. Umierała w bólu przez 19 tygodni. Odeszła 25 czerwca 1945 r. z cierpliwością i oddaniem Bogu.

Jadwiga Fahl (s. Caritina) – siostra nauczycielka z powołania

Urodziła się 10 marca 1997 r. w Mielskiej Woli (niem Bürgerwalde) w rodzinie nauczyciela. Dwie starsze siostry Jadwigi wstąpiły do zgromadzenia katarzynek i ona postanowił pójść w ich ślady. Bardzo utalentowana, otrzymała przygotowanie do zawodu nauczycielskiego. Przyjęła imię zakonne Caritina. Śluby złożyła w 1912 r. i rozpoczęła pracę w Braniewie w pensjonacie dla dziewcząt.

W czasie I wojny światowej z konieczności pracowała jako pielęgniarka. W 1917 r. ponownie zajęła się nauczaniem. Zamieszkała w małej wspólnocie sióstr w Kętrzynie i zajęła się pracą pedagogiczną i katechetyczną wśród dzieci w okolicznych wioskach. Uczyła muzyki, prac kobiecych, prowadziła amatorskie teatry, Sodalicję Mariańską itp.

W 1931 r. objęła funkcję sekretarki generalnej zgromadzenia w Braniewie i od tego czasu pełniła kolejne odpowiedzialne funkcje w zgromadzeniu.  Pięknym przeżyciem była dla niej podróż do Brazylii w 1935 r. w związku z wizytacją tamtejszych wspólnot sióstr katarzynek. Nie brakło też trudności, zwłaszcza, gdy rozpoczęły się prześladowania Kościoła przez nazistów.

24 lutego 1945 r. miała miejsce ewakuacja klasztoru w Braniewie. S. Caritina po wielu trudach znalazła się wraz z grupą sióstr w Gdańsku. 28 marca do miasta wkroczyły wojska radzieckie. Siostrom udało się znaleźć schronienie na peryferiach miasta, w pierwszych dniach czerwca zostały jednak napadnięte przez grupę żołnierzy radzieckich. S. Caritina stanęła w obronie młodych sióstr. Została dotkliwie pobita i zmarła kilka dni później, 6 czerwca 1945 r. ofiarowując swoje życie Bogu.

Maria Rohwedder (s. Xaveria) – „Ciocia X” i formatorka sióstr

Urodziła się 25 maja 1882 r. w zamożnej ziemiańskiej rodzinie. Zdała maturę i rozpoczęła pracę nauczycielki w Pieniężnie. Po kilku latach wyjechała na Śląsk, gdzie została guwernantką w jednym z wielkich majątków. Wiemy, że prosił ją o rękę jeden z zamożnych właścicieli ziemskich, odrzuciła jednak tę propozycję. Wstąpiła do zgromadzenia katarzynek w 1904 r. Przyjęła imię Xaveria a w 1907 r. złożyła śluby. Rozpoczęła pracę wychowawczą w pensjonacie dla dziewcząt w Braniewie. Miała do tego serce. Dziewczęta mówiły o niej Ciocia X. Bardzo ją lubiły.

W wieku 40 lat przejęła odpowiedzialność za formację wstępną sióstr. Wychowywała m.in. s. Krzysztofę Klomfass, Liberię Domnick, Maurycję Margenfeld, Adgelard Bönigk i Bonę Pestkę.

W 1925 r. wybrana została do Zarządu Generalnego zgromadzenia i od tego czasu przez lata pełniła w nim odpowiedzialne funkcje. Niezwykle trudne były jej zmagania w obronie chorych, którzy, zgodnie z nazistowską polityką „czystości rasy”, byli zagrożeni eksterminacją. Sprzeciwiała się wywiezieniu pacjentów chorych psychicznie ze szpitala w Ornecie i musiała ukrywać się przed aresztowaniem.

Większość lat wojennych spędziła w Dobrym Mieście opiekując się tamtejszą wspólnotą, która pracowała w miejscowym szpitalu. Mimo ogromnych trudów, chaosu i tułaczki udało jej się przetrwać dramat związany z wkroczeniem Armii Czerwonej na Warmię. We wrześniu 1945 r. siostry wróciły do Dobrego Miasta na zaproszenie tworzącej się polskiej administracji, która liczyła na ich pomoc w organizacji opieki medycznej. Nie akceptowano jednak s. Xaverii jako przełożonej – z uwagi na jej wiek i brak znajomości języka polskiego. Siostra czuła, że jej obecność może tylko pogorszyć sytuację pozostałych katarzynek. Zdecydowała się wyjechać do Berlina do tamtejszej wspólnoty sióstr. Pod koniec listopada znalazła się w pełnym gnoju bydlęcym wagonie, który wyjechał z Olsztyna na zachód.  W Iławie do wagonu weszli radzieccy żołnierze. Jeden z nich zaatakował s. Xaverię, chcąc ją zgwałcić na oczach wszystkich. Siostra broniła się a napastnik zaczął się nad nią znęcać, tak, że straciła przytomność. Skatowana zakonnica dojechała do Piły, gdzie zmarła modląc się przed śmiercią za swojego oprawcę. Jej ciało zostawione zostało obok torów.

Na podstawie: S.M. Angela Krupińska CSC, „Pod prąd, pod wiatr i pod fale. Droga sióstr katarzynek, warmińskich męczennic”, Kraków, 2023.

maj/KAI
SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda