Droga do męczeństwa zamordowanego przez hitlerowców tuż przed końcem wojny o. Alfreda Delpa SJ nadal intryguje teologów także za oceanem. Po wydanym w 2020 obszernym dziele innego jezuity o. Petera Nguyena „Against the Titans: Theology and the Martyrdom of Alfred Delp” (Przeciw Tytanom: Teologia i męczeństwo Alfreda Delpa) kolejne wspomnienie o „Ostatnim Adwencie” niemieckiego męczennika zamieścił 14 grudnia br. w katolickich mediach Regis Martin – profesor teologii na franciszkańskim uniwersytecie w Steubenwille w stanie Ohio.
Według niego, czekając na egzekucję w berlińskim więzieniu w grudniu 1944 o. Delp głęboko przeżywał m.in. słowa Psalmu 126: „Którzy we łzach sieją, żąć będą w radości” (Ps 126 (125), 5).
Alfred Delp SJ był związany z tzw. Kręgiem z Krzyżowej (niem. Kreisauer Kreis) – grupą będącą częścią niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej, działającą w Krzyżowej w dzisiejszej gminie Świdnica w latach II wojny światowej. Grupa ta starała się stworzyć podstawy „nowego ładu” już po nieuchronnym zakończeniu wojny w odrodzonych, nowych Niemczech. Zasługą o. Delpa było to, że udało mu się wprowadzić do tych nowych programów elementy katolickiej nauki społecznej. Niestety Gestapo wykryło spisek i aresztowało jezuitę 28 lipca 1944 r.
Od tej chwili do jego stracenia w berlińskim więzieniu upłynęło sześć miesięcy. Licząc się ze swoją rychłą śmiercią o. Delp napisał w grudniu 1944 r., że „Bóg wchodzi do swoich komnat tam, gdzie czekają na Niego czuwający” (por. Mk 13. 35). Można więc sądzić, że ten okres Adwentu był dla niego czasem szczególnie wzmożonego oczekiwania na spotkanie z Panem i zarazem wewnętrznego oczyszczenia.
Prof. Martin przypomniał, że „gestapowcy wtrącili go do więzienia, gdzie był torturowany, sądzony i skazany na powieszenie, co nastąpiło 2 lutego 1945 roku, w święto Oczyszczenia Maryi. W ciągu sześciu długich miesięcy, jakie dzieliły go od aresztowania, oprawcy kusili go propozycją uwolnienia, jeśli wyrzeknie się kapłaństwa, które jednak było fundamentem jego tożsamości. I oczywiście zakonnik odmówił.
To półrocze stało się dla niego swego rodzaju łaską, pozwalającą mu dostrzec, że zarówno samo oczekiwanie, jak i niepokój z tym związany było dokładnie misją – rolą, jakiej Bóg oczekiwał od niego od samego początku. Wiedząc o tym, o. Delp miał w sobie pokój i pogodę ducha, która objawiła się na samym końcu, gdy żegnając się z kapelanem więziennym, który towarzyszył mu w drodze na szubienicę, powiedział do niego żartobliwie: „Za pół godziny będę wiedział więcej niż ty”.
Autor artykułu zauważył następnie, że „niemiecki jezuita pytał samego siebie: «Jaki jest w tym wszystkim Boży cel?» A kiedy w końcu dotarła do niego odpowiedź i słowa Psalmu 132, napisał, że «jest to czas siewu, a nie żniwa. Bóg sieje ziarno i prędzej czy później będzie zbierał plony. Jedyne, co muszę zrobić, to upewnić się, że ziarno spadnie na żyzną glebę. Muszę uzbroić się w cierpliwość i walczyć z depresją, która czasami prawie mnie pokonuje. Jeśli to jest droga, którą wybrał Bóg – a wszystko wskazuje na to, że tak jest – to muszę dobrowolnie i bez urazy uczynić ją swoją drogą»”.
Amerykański teolog dokonał tu refleksji dotyczącej szerszego zagadnienia, jakim jest sens oczekiwania w naszym życiu. „Dla Delpa uwięzienie stało się doskonałym planem na Adwent. Bóg dał mu ten czas oczekiwania. [Delp] wiedział też z całą pewnością, że będzie On w najwyższym stopniu obecny w chwili, gdy «czujne serce człowieka i serce Boga spotkają się, złączone na całą wieczność we wspólnej radości». To powinno być – oznajmił w jednej ze swoich ostatnich notatek – naszym pierwszym «drogowskazem (dosł. światłem) adwentowym»: spojrzeć na wszystko, co nam się przydarza i co nam zagraża, z perspektywy życia polegającego na oczekiwaniu” – napisał Martin.
Zauważył, że „jeśli prawdą jest, jak przypomina nam dr Johnson (Samuel Johnson [1709-84] – angielski pisarz i myśliciel, używający pseudonimu literackiego «Dr Johnson»), że nic tak nie skupia umysłu jak świadomość, że za dwa tygodnie zostanie się powieszonym, to o ileż bardziej skoncentrowany staje się umysł wtedy, gdy nie zna się dokładnie dnia ani godziny własnej egzekucji”.
Dlatego, jak pisał o. Delp, „głębszym sensem życia jest czuwanie, zachowywanie nieustannej czujności w obliczu końca, który w każdej chwili może przebić się przez chmury naszego życia w myśl słów: «Tak samo i wy bądźcie przygotowani, bo o godzinie, której się nie spodziewacie, przyjdzie Syn Człowieczy» (Łk 12, 14)”. Komentując ten sens czekania profesor ze Steubenville zwrócił uwagę na wzorzec naszego życia w wierze, jakim jest Maryja. „Nie inaczej było w przypadku Matki Bożej, która czekała dziewięć miesięcy na przyjście Jezusa, radując się w końcu, gdy zobaczyła Dzieciątko, które cierpliwie nosiła w swoim łonie jako Córka Syjonu”.
Za: www.ekai.pl