To nie jest rzadki obrazek. Ksiądz, który na łódce płynie Amazonką do wspólnot katolickich, aby sprawować im Eucharystię. Nie ma innej drogi. Kłopot w tym, że do niektórych wspólnot dociera raz na rok. Są też takie miejsca, gdzie msza św. sprawowana jest jeszcze rzadziej.
Te liturgie są piękne. Poruszające. Ich oprawa, muzyka, taniec, architektura niektórych kaplic – zachwycają. Są też oczywiście i takie, o których lepiej nie pisać. Ktoś może powiedzieć, że dlatego, że przygotowują ją tak rzadko. To nie tak. Ludzie są tu otwarci na Boga, potrzebują sakramentów, Eucharystii. Siłą rzeczy współtworzą Kościół, wchodzą w rolę katechetów, przewodniczą liturgii słowa (zastępuje niedzielną mszę św., w jej trakcie nie ma konsekracji), asystują przy sakramencie małżeństwa, prowadzą pogrzeby… Są też misjonarze, urobieni po łokcie w tej ewangelizacyjnej pracy. Nie będę pisał o Eucharystii, jej miejscowym kolorycie, a bardziej o jej braku.
Przyzwyczailiśmy się w Europie do dostępności mszy świętej, o dostosowanych do naszych potrzeb jej godzinach, o możliwości częstego korzystania także z sakramentu spowiedzi. Eucharystia towarzyszy nam przez całe życie. Ta sytuacja nas rozleniwiła, ale też może wprowadziła w nas brak wdzięczności, że ją mamy i brak świadomości, że jest dla nas siłą, pomocą w chrześcijańskim sposobie życia. Może nawet byśmy się cieszyli, gdyby co którąś niedzielę nam „wypadła”? To pokazuje siłę naszej wiary…
Nie co tydzień
Posługuje tu wielu prezbiterów, którzy w różnych miejscach i w bardzo różnych warunkach celebrują Eucharystię. Często pokonują wiele godzin drogi różnymi środkami lokomocji, także łódkami czy pieszo, aby spotkać się z wiernymi i dać im Chrystusa. Bo gdzie wierni znajdą siłę, jak nie u Jezusa Chrystusa w Eucharystii?
Kontynent amerykański jest bardzo zróżnicowany pod względem dostępności do niedzielnej mszy świętej. Generalnie w misji (miejscu zamieszkania księdza) zawsze jest sprawowana niedzielna Eucharystia, a do misji należy bardzo często kilkadziesiąt kaplic dojazdowych, gdzie misjonarz pojawia się średnio raz w miesiącu. Tomasz Fajt, ksiądz pracujący na misji w parafii pw. Matki Bożej Królowej Pokoju w El Puente w Boliwii posługuje w aż 30 wspólnotach (punktach dojazdowych), gdzie stara się być przynajmniej raz w miesiącu. – W niedzielę mam jedną mszę w parafii i odwiedzam dwie wioski. Resztę w pozostałe dni tygodnia, a niektóre raz w miesiącu lub rzadziej. W teorii we wszystkich kaplicach powinna być niedzielna liturgia słowa, ale różnie to wygląda. Ludzie nie mają dostępu do Komunii świętej – opowiada. W całym wikariacie apostolskim Nūflo de Chávez posługuje tylko 21 kapłanów, w tym tylko ośmiu Boliwijczyków, pozostali to misjonarze z całego świata.
W boliwijskiej prałaturze Aiquille polski misjonarz ks. Wiesław Mielewicz pełni posługę kapłańską w 78 wioskach. Często musi dojeżdżać do wspólnot oddalonych o 2,5 godziny drogi od domu. – W niedzielę mamy sześć mszy świętych. W niewielu wioskach mamy katechistów, którzy celebrują liturgię słowa. Niestety, pod nieobecność kapłana nigdzie nie jest udzielana Komunia święta. Do niektórych wspólnot docieram raz lub dwa razy w roku – mówi. W prałaturze Aiquille jest 19 księży, a dwie parafie obsługują siostry zakonne.
Siostry zamiast księdza
Ciekawym doświadczeniem duszpasterskim jest posługa sióstr ze zgromadzenia Misioneras de Jesús Verbo y Víctima (Zgromadzenie Misjonarek Jezusa Słowa i Ofiary). Zgromadzenie to zrodziło się z głębokiego pragnienia ewangelizacji i troski duszpasterskiej w miejscach oddalonych od ośrodków miejskich, gdzie brakuje kapłanów. Powstało ono w Peru z inspiracji sługi Bożego ks. Federico Kaisera Depela, misjonarza w peruwiańskich Andach. Widząc bolący brak kapłanów, zaprosił założone przez siebie zgromadzenie do przejmowania parafii, zakładania nowych placówek oraz do przygotowywania parafii na ewentualne przyjęcie kapłana w przyszłości. Kiedy już ksiądz obejmuje parafie prowadzone przez siostry, udają się one w kolejne miejsce, gdzie nie ma duszpasterza czy parafii, aby przygotowywać fundamenty pod nowe wspólnoty. Siostry działają na zasadzie pomocniczości w Peru, Argentynie, Boliwii, Urugwaju, Paragwaju i na Kubie. Głoszą katechezy, przewodniczą liturgii słowa, asystują przy sakramencie małżeństwa, prowadzą pogrzeby…
W miastach inaczej
Sytuacja na tym kontynencie wygląda inaczej w dużych miastach, gdzie codziennie jest sprawowana Eucharystia, prowadzonych przez zgromadzenia zakonne. W mieście Belem w Brazylii posługują kapucyni. Obsługują trzy miejskie parafie, w których codziennie jest sprawowana msza święta. Brat Amado Rafael Pérez Beato OFMCap, pracujący w mieście Belem, wskazuje jednak na to, że w wielu miejscach, poza miastem, nie wszyscy mogą uczestniczyć nawet w cotygodniowej mszy świętej, choć w diecezji posługuje ponad 150 kapłanów.
Małe kubańskie wspólnoty
Na Kubie w większości parafii, we wszystkich małych wspólnotach, których jest tutaj sporo, celebrowana jest msza święta niedzielna w niedzielę lub w sobotę (także rano z racji na odległości oraz liczbę wspólnot). Często wspólnoty gromadzące się na Eucharystii są bardzo małe, bo kilkunastoosobowe, jednak wierni bardzo entuzjastycznie i z zaangażowaniem przeżywają liturgię. Sami przygotowują kaplice, czytają wcześniej czytania i rozważają je wspólnie, zapraszają na mszę świętą nowe osoby. Dodatkowym atutem niewielkich wspólnot jest ich rodzinny charakter oraz angażowanie się wszystkich w codzienne życie wspólnoty. Wiele osób, aby dotrzeć na Eucharystię, pokonuje kilka bądź kilkanaście kilometrów, co w tropikalnym klimacie jest nie lada wyczynem.
Znaleźć sposób na obecność księdza
Kwestia nierównego dostępu do Eucharystii została podjęta na Synodzie o Amazonii (6 do 27 października 2019 r.), a papież Franciszek w posynodalnej adhortacji apostolskiej Querida Amazonia wskazał na potrzebę pogłębionej refleksji nad tym zagadnieniem. Czytamy: „W szczególnych warunkach Amazonii, zwłaszcza w jej puszczach i miejscach bardziej odległych, musimy znaleźć sposób na zapewnienie posługi kapłańskiej. Świeccy mogą głosić Słowo, uczyć, organizować swoje wspólnoty, sprawować niektóre sakramenty, szukać różnych dróg wyrażania pobożności ludowej i rozwijać mnóstwo darów, które wylewa na nich Duch Święty. Potrzebują jednak sprawowania Eucharystii, ponieważ «tworzy ona Kościół», i dochodzimy do wniosku, że «nie zbuduje się żadnej wspólnoty chrześcijańskiej, jeśli nie jest ona zakorzeniona w celebracji Najświętszej Eucharystii». Jeśli naprawdę wierzymy, że tak jest, pilnie trzeba sprawić, aby ludy amazońskie nie były pozbawione tego pokarmu nowego życia i sakramentu przebaczenia” (Querida Amazonia, nr 89).
>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<
Trudna sytuacja związana z brakiem kapłanów wymaga większego zaangażowania wiernych świeckich, którzy podczas nieobecności księdza, gromadzą się na modlitwie, czytaniu i rozważaniu słowa Bożego. W niektórych miejscach diakoni lub nadzwyczajni szafarze udzielają Komunii świętej zgromadzonym wiernym. Warto podkreślić znaczenie posługi miejscowych katechistów, którzy głoszą katechezy oraz przygotowują do przyjęcia sakramentów świętych. W Ameryce Łacińskiej wiele zależy od zaangażowania wiernych świeckich w misję głoszenia słowa i budowania wspólnoty. Warto podkreślić znaczenie Eucharystii w życiu i wzroście duchowym misjonarzy. Błogosławiony Paweł Manna, włoski misjonarz w Mjanmie oraz założyciel Papieskiej Unii Misyjnej, zapisał taką wskazówkę skierowaną do kapłanów: „Niech ołtarz będzie waszym niebem, centrum waszego przyciągania, źródłem wszelkiego życia nadprzyrodzonego, z którego możecie czerpać bez końca”. Eucharystia jest największym skarbem Kościoła i największym darem, jaki Chrystus zostawił wierzącym. Oby dawała życie i była celebrowana wszędzie tam, gdzie ludzie jej potrzebują. Na tym kontynencie droga do tego jest daleka.