Do dzisiaj nie podjęto działań, by zaprowadzić pokój na Haiti. Gangi kontrolują ok. 80 proc. stołecznego Port-au-Prince. Sytuacja zmusza organizacje kościelne do reorganizacji, ale te nie poddają się, bo wiedzą, jak bardzo potrzeba ich pomocy.
Siostry miłości od św. Elżbiety, wywodzące się ze Stanów Zjednoczonych, do niedawna prowadziły szkołę, program zapewnienia wody pitnej, przychodnię, a także program mikropożyczek w Croix-des-Bouquets. Musiały odejść w tym roku, kiedy gangsterzy zastrzelili jednego z pracowników, porwali dwóch innych, a także zamordowali jednego ucznia.
„To było druzgocące wydarzenie dla nas, jak i całej lokalnej wspólnoty, której służyłyśmy od ponad 10 lat” – powiedziała portalowi National Catholic Reporter świecka misjonarka, Dawn Colapietro. Dodaje, że decyzja o wycofaniu się z miejscowości przyszła im bardzo trudno, ale misjonarki nie miały wyboru. Szkoła jest nadal prowadzona przez lokalnych pracowników, ale jak zaznacza jeden z nich: „mierzymy się z sytuacjami, nad jakimi nie mamy żadnej kontroli”.
Colapietro podkreśla, iż zgromadzenie się nie poddało i planuje teraz otworzyć placówkę edukacyjną w innym, bardziej bezpiecznym miejscu. „Powtarzamy sobie: «będziemy pomagać tylu, ilu zdołamy, tak długo, na ile starczy nam sił, i w tylu miejscach, w ilu damy radę, do czasu, gdy już nie będziemy mogły więcej” – stwierdziła misjonarka.
Jak poinformowała niedawno ONZ, w Haiti od początku roku zginęło w wyniku działalności gangów co najmniej 2439 osób. Podkreślono, że ludzie zaczęli się organizować w grupy samoobrony i dokonali linczów na 350 osobach, w większości podejrzewanych o bycie gangsterami. Kenia zgłosiła możliwość stanięcia na czele międzynarodowej ekspedycji pokojowej. Zaproponowała wysłanie 1000 policjantów w celu wsparcia haitańskich służb mundurowych. Jednak, by mogło dojść to do skutku potrzeba zielonego światła ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Krzysztof Dudek SJ/vaticannews / Port-au-Prince
KAI