Rozmowa Małgorzaty Bochenek z o. dr. hab. Szczepanem T. Praśkiewiczem OCD, relatorem watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych
W czwartek odbył się pogrzeb Benedykta XVI. Papież senior zmarł w opinii świętości. Czym tłumaczyć to powszechne przekonanie?
– Ojciec Święty Benedykt XVI był człowiekiem bardzo pokornym, cichym, skromnym. Taki był w kontaktach z ludźmi, sprawiał wrażenie jakby onieśmielonego podczas bezpośrednich spotkań.
Zawsze chciał, aby to Jezus był na pierwszym miejscu. Pozostawał w cieniu, ale równocześnie świadczył z mocą oraz odwagą o Chrystusie i bronił prawdy. Nawet gdy podjął decyzję o ustąpieniu z urzędu Następcy św. Piotra, miał na uwadze przede wszystkim dobro Kościoła, by stery łodzi Piotrowej zostały oddane w silne ręce.
Decyzję o ustąpieniu podjął przed Światowymi Dniami Młodzieży zaplanowanymi na 23-28 lipca 2013 r. w brazylijskim Rio de Janeiro na kontynencie amerykańskim. Lekarze zabronili Benedyktowi XVI tej podróży ze względu na zły stan zdrowia. Bardzo przeżywał, że młodzież przyjedzie na to spotkanie, a nie zobaczy Następcy św. Piotra na ziemi. Zależało Mu na tym, by młodzi mogli świętować z Papieżem.
Choć ustąpił, nadal chciał służyć owocnie Kościołowi, wybrał drogę kontemplacji, poświęcił się modlitwie, obejmując nią wszystkie intencje Mistycznego Ciała Chrystusa. Odznaczał się cnotami moralnymi: roztropnością, sprawiedliwością, męstwem. Znany był ze swojej stałości w obronie wiary, w obronie podstawowych zasad chrześcijaństwa. Nie zgadzał się na jakiekolwiek ustępstwa, które świat chciał wymusić na Kościele – zarówno w teologii dogmatycznej, jak i teologii moralnej.
Co przede wszystkim pozwala nam twierdzić już teraz, że odszedł święty Papież?
– Jako karmelita bosy, czyli członek zakonu kontemplacyjnego, a nadto jako pracownik Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, nie mogę nie podkreślić, że Benedykt XVI był mężem modlitwy! U progu swojego pontyfikatu prosił wszystkich o modlitwę, sam poświęcał jej dużo czasu.
Zanim został wybrany na Następcę św. Piotra, jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, prezentując w 1989 r. w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej list o modlitwie i medytacji „Orationis formas” (Formy modlitwy), przygotowany przez tę Kongregację, powiedział, że „modlitwa jest uaktywnieniem wiary, wiara zaś bez modlitwy zamiera”. Dlatego też czując się niejako z urzędu odpowiedzialnym za czystość wiary Kościoła, umacniał ją swoją modlitwą. Jak powiedział Jego długoletni współpracownik, późniejszy biskup radomski i arcybiskup Zygmunt Zimowski, „uprawiał teologię na klęczkach, stając się po Janie Pawle II jasnym drogowskazem w zasadniczym pytaniu naszych burzliwych czasów: jak żyć według zasad wiary?”.
Wspomniany list o modlitwie ks. kard. Joseph Ratzinger poddał pod patronat świętych mistyków karmelitańskich. Został on podpisany 15 października w liturgiczne wspomnienie św. Teresy od Jezusa. A 14 grudnia, gdy liturgia oddaje cześć św. Janowi od Krzyża, kardynał zaprezentował go Kościołowi.
Wiele osób świadczyło i świadczy o rozmodleniu Papieża seniora.
– Sam widziałem często ks. kard. Ratzingera długo trwającego na kolanach przed tabernakulum w kaplicy klasztoru Mater Ecclesiae, wówczas klasztoru Sióstr Karmelitanek Bosych w Ogrodach Watykańskich, gdzie często bywałem i gdzie zwykle Papież wstępował po spacerze późnym popołudniem, po pracy w Kongregacji Nauki Wiary.
Rozmodlenie Benedykta XVI od pierwszych dni Jego pontyfikatu podkreślał śp. ks. kard. Zenon Grocholewski, prefekt ówczesnej Kongregacji Wychowania Katolickiego. Powiedział, że specyficzną cechą duchowej sylwetki Benedykta XVI jest właśnie „modlitwa, dzięki której jest On człowiekiem prostym i skromnym, że patrząc na Niego, zauważa się jak autentyczne Jego zakorzenienie w modlitwie jest źródłem pokory”.
Mężem modlitwy Papież senior pozostał do ostatnich chwil swego życia w klasztorze Mater Ecclesiae i o modlitwę w swojej intencji prosił u schyłku życia, ale również w duchowym testamencie. Kiedy zrezygnował z urzędu Następcy św. Piotra, zapowiedział, że nadal będzie służył Kościołowi, przez modlitwę. I dotrzymał słowa.
Pieczęcią nadprzyrodzoną nad całym Jego życiem, zażyłości z Jezusem, było wypowiedziane przez Niego ostatnie zdanie: „Jezu, kocham Ciebie”. Jak św. Teresa od Dzieciątka Jezus – ona też umierała ze słowami: „Mój Boże, ja Cię kocham”.
Te słowa Benedykta XVI wypowiedziane na łożu śmierci oceniam jako nadprzyrodzoną pieczęć, która otwiera drogę do tego, aby niezwłocznie rozpoczął się proces beatyfikacyjny wielkiego męża Bożego.
Na jakiej podstawie może zostać wszczęty proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny?
– Niezwykle istotna jest opinia świętości kandydata na ołtarze zakorzeniona w ludzie Bożym. Wobec Benedykta XVI mieliśmy tego piękne świadectwo, zwłaszcza w ostatnich dniach. Kiedy Papież Franciszek podzielił się informacją o złym stanie zdrowia Benedykta XVI, ludzie na całym świecie modlili się w Jego intencji, by w ten sposób mu towarzyszyć.
Kiedy świat obiegła wiadomość o śmierci Papieża seniora i Jego ciało zostało wystawione w bazylice św. Piotra, rzesze wiernych przybyły, aby się z Nim pożegnać. Przybyli, aby zobaczyć świętego! Opinia świętości dotycząca Benedykta XVI zakorzeniona w ludzie Bożym jest bardzo powszechna, spontaniczna. Tym samym spełniony zostaje zasadniczy wymóg formalny, by mógł rozpocząć się proces beatyfikacyjny.
Ojcze, kiedy zatem może zostać zainaugurowany proces beatyfikacyjny Papieża Benedykta XVI?
– Według prawa kanonizacyjnego powinno upłynąć pięć lat od śmierci kandydata na ołtarze. Ale pamiętamy, że sam Benedykt XVI dokonał dyspensy w odniesieniu do Jana Pawła II. Pozwolił, by proces rozpoczął się w rok po jego śmierci. Podobnie uczynił w sprawie Siostry Łucji, wizjonerki z Fatimy: skrócił wymagany prawem kanonizacyjnym okres inauguracji procesu kandydata na ołtarze. W jej przypadku proces rozpoczął się po trzech latach od śmierci. Papież Franciszek mógłby uczynić gest skrócenia czasu oczekiwania wobec Benedykta XVI. To jednak są kwestie, które muszą być przemyślane, przemodlone.
Benedykt XVI był mężem modlitwy. Teraz ludzie otaczają go wdzięczną modlitwą, której On nas uczył. Pogrzeb miał wymiar uroczysty, a jednocześnie prosty, w duchu Papieża Benedykta XVI, wielkiego a zarazem skromnego teologa, który świadczył swoim życiem, że Bóg jest miłością. Jestem przekonany, że teraz z nieba będzie wspierał Kościół swoim orędownictwem.
Warto przypomnieć, że na pogrzebie św. Jana Pawła II, swojego poprzednika, ks. kard. Ratzinger powiedział, że „nasz umiłowany Papież stoi w oknie domu Ojca niebieskiego i nam błogosławi”. Podkreślał też, że czuje, jakoby Jan Paweł II podtrzymywał go za rękę i dopomagał w prowadzeniu Kościoła. Dziś te słowa możemy odnieść do Benedykta XVI. On też stoi dziś w oknie domu Ojca niebieskiego i nam błogosławi: błogosławi swojemu następcy, Ojcu Świętemu Franciszkowi oraz całemu Kościołowi i światu.
Jakie przesłanie zostawia Kościołowi Benedykt XVI?
– Zostawia Kościołowi i światu orędzie modlitwy jako wyraz zażyłości z Bogiem, z którego wyrasta wszechstronna posługa apostolska i charytatywna Kościoła, któremu przewodził jako Namiestnik Chrystusa.
Benedykt XVI, podobnie jak przywoływana przez niego św. Teresa od Dzieciątka Jezus, do końca swych dni „uprawiał teologię na klęczkach”.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik
Sobota-Niedziela, 7-8 stycznia 2023, Nr 5 (7573)