Home DokumentyPolskie dokumenty o życiu konsekrowanymEpiskopat PolskiPisma, przesłania i homilie bł. Stefana Kard. Wyszyńskiego 1956.11.04 – Warszawa – Modliłem się za przyczyną Ojca Maksymiliana. Przemówienie po uwolnieniu z więzienia do przedstawicieli klasztoru Niepokalanowa, dzieci oraz rodziców z parafii niepokalanowskiej

1956.11.04 – Warszawa – Modliłem się za przyczyną Ojca Maksymiliana. Przemówienie po uwolnieniu z więzienia do przedstawicieli klasztoru Niepokalanowa, dzieci oraz rodziców z parafii niepokalanowskiej

Redakcja
 
Kard. Stefan Wyszyński, Prymas Polski

MODLIŁEM SIĘ ZA PRZYCZYNĄ OJCA MAKSYMILIANA.
PRZEMÓWIENIE PO UWOLNIENIU Z WIĘZIENIA DO PRZEDSTAWICIELI KLASZTORU NIEPOKALANOWA, DZIECI ORAZ RODZICÓW Z PARAFII NIEPOKALANOWSKIEJ

Warszawa, 4 listopada 1956 r.

 

Drodzy ojcowie, kochane dzieci i drodzy rodzice!

Prawdziwie serdecznie raduję się widząc was pod przewodem ojców i braci z drogiego mi Niepokalanowa.

Pragnę się wam przyznać, że miałem wielką tęsknotę w czasie swego pobytu w Stoczku i troszkę … mało nadziei, że może dane mi będzie, jak tego gorąco pragnąłem, samemu w tym Roku Maryjnym konsekrować piękną świątynię w Niepokalanowie. Zbudowana jest ona bardziej może sercem aniżeli dłonią, bo tylko serce umie włożyć tyle serdecznej troski w to, ażeby twardy kamień i beton wypowiadały tak wspaniale tę świątynię Bożą, to Niepokalane Serce, jakim jest Maryja.

Gdy się patrzy na to, czego pracowici ojcowie dokonali, jak wypieścili tę świątynię, to pierwsze wrażenie, jakie się odbiera, to odczucie, że to jest jak gdyby odbicie Jej niepokalaności.

Mogłem więc mieć takie tęsknoty i miałem je. Nawet przez jakiś czas ufałem, że może zdążę jeszcze, tak jak przyrzekłem ojcom, może zdążę na czas, kiedy wyznaczona została konsekracja. Ale czułem, że Pan Bóg ode mnie żąda wielu ofiar, nawet z najszlachetniejszych rzeczy. I godziłem się na nie. Godziłem się i na to, że nie ja dokonam konsekracji, byle tylko w swoim czasie, tak jak było wyznaczone, ten piękny dar uczuć i serc doszedł do dłoni naszej Niepokalanej Jubilatki. Później radowałem się już po wyjściu z więzienia, gdy się dowiedziałem, że konsekracji nie odłożono, że ona miała miejsce w swoim czasie. Była to dla mnie wielka pociecha. Są takie ofiary z najszlachetniejszych uczuć, niekiedy trzeba i je składać, bo dopiero wtedy się okazuje miłość.

Teraz, najmilsze dzieci, i wam kilka słów chcę powiedzieć. Pewnie bardzo się namęczyłyście w drodze. To nie szkodzi. Moja radość jest pełna, gdy was widzę. Najpierw same wypowiadałyście swoje uczucia. W tej chwili ja z kolei mogę wam osobiście podziękować za wasze paciorki, za wasze modlitwy, za wasze małe wyrzeczenia i ofiarki, a może nawet i duże, bo dla małych dzieci i mała ofiarka dużą być może. Za to wszystko, co czyniłyście, ażeby wspólnie z całym Kościołem polskim modlić się za nas, byśmy zdołali wypełnić to zadanie, które z woli Bożej przypadło nam w udziale, dziękuję wam.

Wiecie, kochane dzieci, że wyznawać Boga na tej ziemi można w rozmaity sposób. Można wyznawać Go słowem, modlitwą, czynem. Kapłan wyznaje Boga na ambonie, przy ołtarzu, a biskup musi wyznawać Boga nieraz i w więzieniu. To wszystko jedno jest. To jest tak samo wyznanie Boga. I ja się tylko muszę radować, że tej łaski dostąpiłem, że mogłem był wyznawać Boga także w więzieniu. Bo Bóg ma do nas całkowite prawo. My, kapłani Jego, jesteśmy po to, żebyśmy Go wyznawali tak, jak to dla większej Jego chwały jest potrzebne. To moja wielka radość, iż Bóg tak mi zaufał, że pozwolił wyznawać Go w więzieniu i że udzielił mi łaski, iż sił starczyło. A jeżeli sił starczyło, to niewątpliwie dlatego, że wspierała nas Najczystsza i Niepokalana, Najświętsza Panienka.

Muszę jeszcze i to powiedzieć, że w ciągu swego pobytu w więzieniu bardzo często modliliśmy się ze swoim towarzyszem więziennym. Modliliśmy się za przyczyną ojca Maksymiliana, bo mam głębokie przekonanie, że ten męczennik narodu polskiego, który pokazał, jak trzeba służyć bratu nawet za cenę własnego życia, ma w Ojczyźnie naszej jeszcze wielkie zadanie do spełnienia. On dopiero zaczyna swą drogę. Każdy święty zaczyna żyć ponownie po śmierci, a cóż dopiero, gdy jest ona męczeńska. Ufałem wielce w tę jakąś niezwykłą siłę, która z wzoru ojca Maksymiliana na całą Polskę płynie i uczy nas wszystkich, jak służyć braciom. On usłużył żołnierzowi. Żołnierz Chrystusowy zastąpił, zasłonił żołnierza Rzeczypospolitej. W ten sposób dał nam przykład tej szczególnej współpracy, owego szczególnego współdziałania, jakie istnieje między Kościołem a naszym narodem, naszą Ojczyzną. I tak musi być w naszym życiu. My wszyscy jeden drugiego musimy zastępować i wyręczać, wtedy spełniamy posłannictwo, które Kościół święty prowadzi w naszej Ojczyźnie.

Również wam, drodzy rodzice, obecni tu wraz z dziatwą, całym sercem dziękuję za to, że tak kształtujecie dusze dzieci waszych, że stoją one wiernie przy Kościele, że patrzą ufnie w oczy Matki Bożej. Z waszych oczu wyczytały, gdzie trzeba zwracać uczucia – wyście je ukształtowali. I to jest radość moja, boć ja, ojciec duchowny, mam równie jak wy, ojcowie i matki rodzin, obowiązek kształtować i zwracać dusze dziecięce do Boga.

W duchu miłości zwracamy się ku wszystkim braciom naszym, bo jak to pięknie mówi nam dzisiaj Kościół w lekcji mszalnej: wypełnieniem Zakonu jest miłość. Od Boga uczymy się miłości do ludzi, tej miłości, która musi być największą siłą naszego narodu w życiu, zadaniach i pracach naszych wspólnych. Dziękuję więc i wam, drodzy rodzice, i wam, kochane dzieci.

A względem was, najmilsi ojcowie i bracia, trudno mi już dokładniej wypowiedzieć, jakie mam uczucia. Wiem, jak rzetelnie pracowaliście i pracujecie nad tym, aby wspaniały rok Królowej Polski wydał jak najmilsze owoce. Praca nasza dopiero się zaczyna. Musimy ją poprowadzić do tego dnia w maju, gdy cała Polska będzie ponawiała Jasnogórskie Przyrzeczenia. Później będziemy tę pracę prowadzić również przez całe dziesięciolecie, aż do chwili, gdy Polska stanie na progu Tysiąclecia chrześcijaństwa. I ufam bardzo, że ten zakon franciszkański, tak wspaniale odrodzony przez męczennika – ojca Maksymiliana, walnie w tej pracy nam pomoże.

Pozdrawiajcie więc wszystkich ojców i braci w Niepokalanowie, a wszystkim w tej świątyni waszej mówcie, że Prymas całym sercem jest wdzięczny i duchowieństwu, i zakonnikom, i dziatwie, i ludowi za modlitwy, i przesyła swoje błogosławieństwo.

Teraz proszę, uklęknijcie, pobłogosławię wam.

Tekst nieautoryzowany. Zbiory Instytutu Prymasowskiego

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda