„Bądźcie obietnicą nowej świętości!” – zachęcił Franciszek biskupów, kapłanów, diakonów, osoby konsekrowane, seminarzystów i pracowników duszpasterskich Kazachstanu podczas spotkania w katedrze Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Nur-Sułtan.
Na wstępie spotkania papież poświęcił znajdujący się w katedrze obraz Matki Bożej Wielkiego Stepu.
Ojca Świętego powitał w imieniu wszystkich obecnych biskup diecezji Trójcy Przenajświętszej w Ałmaty José Luis Mumbiela Sierra, przewodniczący Konferencji Biskupiej Biskupów Azji Środkowej. Podziękował Franciszkowi za przybycie, gdyż – jak zaznaczył – “wiemy, iż obecność Waszej Świątobliwości wśród nas będzie balsamem nadziei dla naszych wiernych, widzących w Tobie, Ojcze Święty, dobrego pasterza, który próbuje prowadzić wszystkich do smacznych pastwisk Chrystusa”. Podkreślił, że dziś zebrali się tu niektórzy “posłańcy pokoju i jedności”, pełniący swą posługę w różnych krajach Azji Środkowej i sąsiednich.
Mówca zapewnił papieża, że Kościół tutejszy wspiera go modlitwami i swoją posługą tak, aby jego misja przyniosła owoce, których Pan pragnie dla całego dzisiejszego świata. “Aby głos i nieustanne nawoływania papieża do wierności Chrystusowi, do pokoju i zaangażowania na rzecz odpowiedzialnej solidarności dotarły nie tylko do kręgów władzy, ale także do małych sprzeczek rodzinnych i małych wspólnot oraz do każdego serca misyjnego” – powiedział biskup. Dodał, że wierni modlą się także o zdrowie Ojca Świętego i aby nie gasł jego uśmiech i jego pragnienie niesienia radości Ewangelii całemu światu.
Pochodzący z Hiszpanii 53-letni obecnie biskup stwierdził, że wprawdzie większość miejscowych wiernych to cudzoziemcy, ale jest już wiele cennych miejscowych powołań, będących “prawdziwymi klejnotami nadziei dla Kościoła i dla naszego społeczeństwa”. Zapewnił, że tutejsi katolicy są świadomi wielkości swego powołania i misji, “mimo pozornej małości naszych wspólnot i naszych środków”. Podkreślił, że miejscowi wierni czują się “następcami bohaterskich świadków ewangelizacji tych ziem, jak błogosławiony Władysław Bukowiński lub świecka Gertruda Detzel”, wyrażając przy tym nadzieję, że kapłan zostanie wkrótce kanonizowany a Gertruda ogłoszona błogosławioną.
Po przemówieniu biskupa i odczytaniu fragmentu Listu św. Pawła do Efezjan swoje świadectwa przedstawiły papieżowi cztery osoby, reprezentujące środowiska obecne na tym spotkaniu.
W imieniu duchowieństwa papieża pozdrowił rodowity Kazach ks. Rusłan Rachimberlinow, od niedawna rektor seminarium międzydiecezjalnego pw. Maryi Matki Kościoła w Karagandzie. Zapewnił Franciszka, że wszyscy przygotowali się modlitewnie na to spotkanie, licząc na to, że “ta historyczna wizyta w naszym kraju urzeczywistni się” i dziś “jesteśmy szczęśliwi, że tak się stało”. Wyraził też nadzieję, iż “jeśli jesteśmy wierni Chrystusowi, On nas nie zostawi samych tu, w Kazachstanie i nigdy nie zabraknie nam Jego troski i bliskości, a namacalnym tego znakiem jest Twoja dzisiejsza obecność wśród nas”.
Mówca oświadczył, że jako kapłan, sługa Chrystusa, jest dumny, iż urodził się i wzrastał w tym kraju oraz że jest nieodłączną częścią tej “przyszłości, jaką Kazachstan chce budować dla nas wszystkich w tym kraju wieloetnicznym, wielokulturowym i wieloreligijnym”. Bycie kapłanem to spoglądanie na to, co się dzieje między Bogiem a każdym pojedynczym człowiekiem i zrozumienie, że nie pochodzi to od ciebie, że nie możesz tego ani stworzyć, ani zmienić, ale że dał ci to Bóg tylko po to, abyś brał udział w tym dziele boskim i abyś był tego świadkiem ze zdumieniem i podziwem – dzielił się swymi spostrzeżeniami duchowny.
Ludzie tutejsi potrzebują obecności kapłana, który sprawuje Eucharystię, udziela sakramentów, potrafi głosić dobre słowo w kazaniu, jest w stanie zrozumieć i współczuć w trudnych chwilach, ale też cieszyć się i dodawać odwagi w chwilach pocieszenia – tłumaczył dalej rektor z Karagandy. “Nie wiem, jak Opatrzność troszczy się o nasz Kościół tu, na tej ziemi, ale jestem pewien, że opiekuje się nim. Potrzebujemy jedynie ufać, że Chrystus, Najwyższy Pasterz dusz, sprawi, iż nigdy nie zabraknie nam Jego łaski. Ale potrzebujemy też, Ojcze Święty, Twojej modlitwy i ojcowskiego błogosławieństwa” – zakończył swe świadectwo ks. Rachimberlinow.
Z kolei w imieniu sióstr zakonnych siostra Klara ze Wspólnoty Błogosławieństw powiedziała, że przede wszystkim chce wyrazić wdzięczność Bogu za swoje powołanie, które jest tajemnicą miłości między Bogiem a człowiekiem. Podziękowała też wszystkim osobom, które były świadkami Chrystusa w jej życiu oraz pomogły jej odpowiedzieć Bogu na Jego wezwanie. “Bycie zakonnicą oznacza dla mnie bycie duchowo mamą dla każdej osoby” – zapewniła siostra.
Wskazała, że “świadczenie o Chrystusie to pokazywanie, jak miłość i miłosierdzie Boga zadziałały i nadal działają w moim życiu”. Podkreśliła, iż codziennie doświadcza tego, że dla Boga nie ma niczego niemożliwego. “Codziennie Pan uczy mnie kochać i akceptować swego bliźniego” – stwierdziła mówczyni. Zaznaczyła, że gdy była młodsza, chciała czynić wiele dla Chrystusa, “dziś natomiast proszę Go, aby działał przeze mnie dla dobra innych”.
Podkreśliła, że świadczenie o Chrystusie tu, w Kazachstanie, oznacza bycie obok ludzi, towarzyszenie im, cieszenie się, gdy się cieszą, wspieranie ich, gdy płaczą. “Jest to świadectwo aktywnej obecności, zwykłej służby i miłosierdzia Bożego” – wyznała s. Klara. Zapewniła, że wielką radością jest dla niej widok osób, zbliżających się do Chrystusa zmarłego i zmartwychwstałego za wszystkich oraz pragnienie, aby wszyscy uczestniczyli w zbawieniu, które On nam dał bez żadnej naszej zasługi.
Jako trzecia swe świadectwo złożyła Maria Gałuszka – żona kapłana greckokatolickiego z administratury apostolskiej dla katolików obrządku bizantyńskiego Kazachstanu i Azji Środkowej. Oznajmiła, że jest matką czwórki dzieci, z wykształcenia nauczycielką. Od 10 lat pomaga swemu mężowi w jego posłudze na misjach dla wiernych obrządku wschodniego w tym kraju. Wyraziła wdzięczność Panu za to, że w swoim czasie jej mąż odpowiedział na wezwanie Ducha Świętego i postanowił opuścić strony rodzinne, aby przybyć pełnić swą posługę w Kazachstanie i aby dzielić swe życie z ludźmi, których Pan postawił na drodze wiary chrześcijańskiej, wspierany miłością Bożą i radością Ewangelii.
“Jestem bardzo szczęśliwa, że Bóg dał mi tę jedyną możliwość stanięcia przed Następcą Piotra Apostoła, zwrócenia się do niego i poproszenia go o błogosławieństwo, aby Wszechmocny pozwolił mi nieść Jego miłość w świat i być żywym przykładem Jego obecności wśród ludzi” – powiedziała M. Gałuszka. Podziękowała Ojcu Świętemu za jego przybycie do Kazachstanu jako posłaniec pokoju, za jego modlitwy i wszystkie wysiłki, podejmowane na rzecz przywrócenia pokoju “w mojej ojczyźnie – Ukrainie”, życząc, aby Pan wysłuchał tych modlitw.
Ostatnim świadectwem podzielił się – w imieniu świeckich i rodzin – Kiriłł Borejczuk, pochodzący z administratury apostolskiej Atyrau. Przedstawił się jako ojciec pięciorga dziedzi, dodając, że wraz z rodziną “znajduje się na drodze inicjacji chrześcijańskiej”. Wyznał, że jest jedynym synem rozwiedzionych rodziców, który nigdy nie doświadczył ani wychowania ojcowskiego, ani życia w pełnej rodzinie. W efekcie wzrastał w zwykłej egoistycznej przestrzeni własnego “ja”, w której jest zakorzenione dobrze znane przekonanie, iż wszystko się należy lub że ma się prawo robić wszystko.
“Chcę wielbić Pana Boga, że wezwał mnie na drogę życia chrześcijańskiego w łonie Kościoła katolickiego, który otwiera przede mną nowe widnokręgi i wyzwala mnie z uprzedzeń nagromadzonych w różnych środowiskach życia dziecięcego i młodzieńczego” – mówił dalej Borejczuk. Wyraził przekonanie, że walka chrześcijanina, niezależnie od jego status quo, polega na stałej czujności wobec trzech pokus szatana: pieniędzy, władzy i przyjemności cielesnych.
“Dla nas życie chrześcijańskie zawiera się w syntetycznej formule św. Pawła Apostoła: nie żyć dla samych siebie, gdyż to w Kościele, słuchając Słowa Bożego, uczestnicząc w liturgii i żyjąc we wspólnocie chrześcijańskiej uczymy się żyć dla Chrystusa, który oddał życie za nas i zniszczył lęk przed śmiercią” – tłumaczył dalej mówca. Toteż otwarcie się na życie i prokreacja zgodnie z wolą Bożą są konkretną pomocą, aby to zwycięstwo Chrystusa się spełniło. Tracenie czasu, zdrowia, pieniędzy i niezniechęcanie się, jeśli ich brakuje, wsłuchiwanie się w potrzeby wszystkich, stawianie siebie na drugim planie, świadczą, iż życie osoby nie zależy od obfitości jej dóbr i że możemy zaufać Bogu i powtarzać za Abrahamem: “Jahwe ire” – Bóg zobaczy.
Liczna rodzina chrześcijańska jest również dobrą płaszczyzną do wzrastania w pokorze: gdy jest nas wielu, po prostu nie można skupiać władzy w jej dyktatorskim znaczeniu, w tych samych rękach, gdyż w rodzinie codziennie egoistyczne “ja” jest pobudzane do przemieniania się w to, co boskie Jedyne i Trójjedyne, w “my” – mówił mąż i ojciec.
Na zakończenie wyraził nadzieję, że “rodziny mogą wnieść, przy pomocy Bożej, mały wkład do budowania Królestwa Bożego, które rozpoczyna się już tu, na ziemi, gdy wcielamy w praktykę największe przykazanie Jezusa: «Miłujcie się nawzajem, jak Ja was umiłowałem»”.
W swoim przemówieniu Ojciec Święty podkreślił wielkie zróżnicowanie wspólnoty stanowiącej Kościół katolicki w Kazachstanie i w krajach Azji Środkowej. Zachęcił, aby czynić z niej bogactwo, bowiem Słowo Boże jest skierowane do wszystkich narodów. Zwrócił też uwagę na dziedzictwo – pamięć tamtejszej wspólnoty a także skierowaną do niej obietnicę, którą stanowi przyszłość Boga, wychodzącego nam na spotkanie. Jesteśmy bowiem Kościołem pielgrzymującym w dziejach między pamięcią a przyszłością – zaznaczył.
Mówiąc o dziedzictwie Ojciec Święty zaapelował by o nim pamiętać, unikając jego ideologizowania i pokusy uwstecznienia. Zachęcił, by dziękować Bogu i uwielbiać Go, będąc wdzięcznym za to, czego dokonał. Franciszek podkreślił też konieczność przekazywania wiary poprzez świadectwo życia.
Mówiąc natomiast o przyszłości papież zaznaczył, że jesteśmy wezwani do przyjęcia już dziś odnowy, którą Zmartwychwstały wnosi w życie. Przypomniał ewangeliczne błogosławieństwo maluczkich i zaznaczył, iż „w byciu małym Kościołem, małą trzódką kryje się łaska: zamiast popisywać się swoją siłą, liczebnością, strukturami i wszelkimi innymi formami tego, co znaczące po ludzku, dajemy się prowadzić Panu i pokornie stajemy obok ludzi”. Łaska ta przypomina nam także, że nie jesteśmy samowystarczalni: „że potrzebujemy Boga, ale potrzebujemy też innych, wszystkich innych: braci i sióstr innych wyznań, tych, którzy wyznają inną religię niż nasza, wszystkich mężczyzn i kobiet ożywianych dobrą wolą”. Ojciec Święty podkreślił, że obietnica życia i błogosławieństwa, którą Bóg Ojciec wylewa na nas przez Jezusa, realizuje się „ilekroć żyjemy w braterstwie między sobą, ilekroć troszczymy się o ubogich i zranionych przez życie, ilekroć w relacjach międzyludzkich i społecznych dajemy świadectwo sprawiedliwości i prawdy, odrzucając korupcję i fałsz”.
Franciszek zaapelował o szczerą atmosferę w wychowaniu seminaryjnym a także aktywy udział wiernych świeckich w życiu Kościoła. Zaznaczył, że katolicy powinni być mężczyznami i kobietami komunii i pokoju, którzy sieją dobro, gdziekolwiek są. Przypomniał wielkich świadków wiary Kazachstanu błogosławionego księdza Władysław Bukowińskiego, oraz błogosławionych greckokatolickich: biskupa Nykytę Budę, księdza Aleksego Zaryckiego a także Gertrudę Detzel, której proces beatyfikacyjny jest obecnie otwarty. „Jestem blisko was i zachęcam was: żyjcie z radością tym dziedzictwem i dawajcie o nim wielkoduszne świadectwo, aby ci, których spotykacie, mogli dostrzec, że także do nich skierowana jest obietnica nadziei” – zapewnił papież. Nawiązując do narodowego sanktuarium Królowej Pokoju w Oziornoje Ojciec Święty powiedział: „Niech Matka Boża stopi chłód serc, niech napełni nasze wspólnoty odnowionym braterskim ciepłem, niech da nam nową nadzieję i entuzjazm dla Ewangelii!”.
Następnie papież zawierzył Matce Bożej Kazachstan i Azję Środkową:
„Najświętsza Dziewico i Matko Boga, w tym czasie, gdy w wielu częściach świata dominują wojny i konflikty, uciekamy się do Ciebie. Jesteś naszą Matką i Matką wszystkich narodów, naszą opiekunką, czczoną jako Królowa Pokoju.
Wraz i innymi biskupami i ordynariuszami zawierzamy Twojemu Niepokalanemu Sercu i Twojej Macierzyńskiej opiece siebie samych i wszystkie ludy oraz wiernych Kazachstanu i Azji Środkowej, abyś wyjednała u Ojca niebieskiego trwały pokój, miłość braterską i prawdziwą jedność w Chrystusie.
Niech za Twoim orędownictwem oraz ofiarą męczenników i wyznawców wiary, którzy oświecili te kraje świadectwem swego życia, zstąpi na nasze narody Boże błogosławieństwo, aby wytrwale budowały nowy świat, wspierający się na mocy miłości i przebaczenia.
Królowo Pokoju, skieruj swoje macierzyńskie spojrzenie na nas wszystkich i wspomagaj nas swoją nieustanną pomocą we wszystkich potrzebach naszych. Ogarnij swoim miłosierną płaszczem wszystkie Twoje dzieci pielgrzymujące na ziemi, abyśmy jako braci podążali razem drogami wolności i pokoju do domu Ojca, gdzie zjednoczeni będziemy oglądali oblicze Twego Syna Jezusa. Amen”.
Spotkanie zakończyło apostolskie błogosławieństwo Ojca Świętego a także spotkania indywidualne z biskupami i obecnymi w katedrze, między innymi siostrami z założonego przez świętą Matkę Teresę Zgromadzenia Misjonarek Miłości. Z katedry Franciszek udał się do nuncjatury apostolskiej, gdzie spożyje obiad, a następnie uda się do Pałacu Niepodległości, gdzie weźmie udział w zakończeniu VII Kongresu Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych.
st, kg (KAI) / Nur-Sułtan
Publikujemy pełną treść przemówienia Ojca Świętego:
Drodzy bracia biskupi,
kapłani i diakoni,
drodzy konsekrowani i konsekrowane, seminarzyści
i pracownicy duszpasterscy,
dzień dobry!
Cieszę się, że jestem tu pośród was, że mogę pozdrowić Konferencję Episkopatu Azji Środkowej i spotkać Kościół zbudowany z tak wielu oblicz, historii i tradycji, a wszystkich zjednoczonych jedną wiarą w Jezusa Chrystusa. Biskup Mumbiela Sierra, któremu dziękuję za słowa pozdrowienia, powiedział: „Większość z nas jest cudzoziemcami”. To prawda, bo pochodzicie z różnych miejsc i krajów, ale piękno Kościoła polega na tym, że jesteśmy jedną rodziną, w której nikt nie jest cudzoziemcem. Powtarzam: nikt nie jest cudzoziemcem w Kościele, jesteśmy jednym świętym ludem Bożym, ubogaconym przez wiele narodów! A siła naszego ludu kapłańskiego i świętego leży właśnie w czynieniu z różnorodności bogactwa poprzez dzielenie się tym, czym jesteśmy i co mamy: nasza małość powiększa się, jeśli nią dzielimy się z innymi.
Fragment Słowa Bożego, który właśnie usłyszeliśmy, stwierdza właśnie to: tajemnica Boga, jak mówi św. Paweł, została objawiona wszystkim narodom. Nie tylko narodowi wybranemu czy jakieś elicie osób religijnych, ale wszystkim. Każdy człowiek może mieć dostęp do Boga, ponieważ – jak wyjaśnia Apostoł – wszystkie narody „już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię” (Ef 3, 6).
Chciałbym podkreślić dwa słowa użyte przez Pawła: dziedzictwo i obietnica. Z jednej strony Kościół zawsze dziedziczy historię, jest zawsze dzieckiem pierwszego głoszenia Ewangelii, wydarzenia, które go poprzedza, innych apostołów i ewangelizatorów, którzy ustanowili go na żywym słowie Jezusa. Z drugiej strony jest on też wspólnotą tych, którzy widzieli wypełnienie się obietnicy Boga w Jezusie i jako dzieci zmartwychwstania żyją w nadziei na jej przyszłe wypełnienie się. Tak, jesteśmy adresatami obiecanej chwały, która za sprawą oczekiwania ożywia nasze pielgrzymowanie. Dziedzictwo i obietnica: dziedzictwo przeszłości to nasza pamięć, zaś obietnica Ewangelii – to przyszłość Boga, który wychodzi nam na spotkanie. Nad tym chciałbym się z wami zastanowić: Kościołem pielgrzymującym w dziejach między pamięcią a przyszłością.
Przede wszystkim pamięć. Jeśli dziś w tym rozległym, wielokulturowym i wieloreligijnym kraju widzimy żywe wspólnoty chrześcijańskie i zmysł religijny, przenikający życie ludności, to przede wszystkim dzięki bogatej historii, która was poprzedziła. Myślę o rozprzestrzenianiu się chrześcijaństwa w Azji Środkowej, które miało miejsce już w pierwszych wiekach, o wielu ewangelizatorach i misjonarzach, którzy poświęcili się szerzeniu światła Ewangelii, zakładaniu wspólnot, budowaniu sanktuariów, klasztorów i miejsc kultu. Istnieje zatem chrześcijańskie, ekumeniczne dziedzictwo, które należy czcić i którego należy strzec, przekaz wiary, w który czynnie angażował się także wielu ludzi prostych, wielu dziadków i babć, ojców i matek. W pielgrzymce duchowej i eklezjalnej nie wolno nam zatracić pamięci o tych, którzy głosili nam wiarę, ponieważ zachowywanie pamięci o nich pomaga nam rozwijać ducha kontemplacji cudów, jakich Bóg dokonał w historii, również pośród życiowych trudów i słabości osobistych i wspólnotowych.
Jednakże uważajmy: nie chodzi o to, by z nostalgią spoglądać wstecz, tkwić w sprawach z przeszłości i w bezruchu ulegać paraliżowi: jest to pokusa uwsteczniania. Spojrzenie chrześcijańskie, gdy kierowane jest ku temu, co chce ocalić od zapomnienia, pragnie nas otworzyć na zadziwienie w obliczu tajemnicy Boga, napełnić nasze serca uwielbieniem i wdzięcznością za to, czego dokonał Pan. Wdzięczne serce, które przepełnione jest uwielbieniem, nie żywi żalu, natomiast przyjmuje dzień dzisiejszy, który przeżywa jako łaskę. I chce wyruszyć, pójść naprzód, głosić Jezusa, jak niewiasty i uczniowie z Emaus w Dzień Wielkanocny!
Tym właśnie jest żywa pamięć o Jezusie, która napełnia nas zachwytem i którą czerpiemy szczególnie z Pamiątki eucharystycznej, tym jest siła miłości, która nas pobudza. To nasz skarb. Dlatego bez pamięci nie ma zachwytu. Jeśli stracimy żywą pamięć, to wówczas wierze, pobożności i działalności duszpasterskiej grozi osłabienie i to, że będą niczym słomiany ogień, który szybko się rozpala, ale i szybko gaśnie. Gdy tracimy pamięć, wyczerpuje się radość. Brakuje nam też wdzięczności wobec Boga i naszych braci, bo wpadamy w pokusę myślenia, że wszystko zależy od nas samych. Ksiądz Rusłan przypomniał nam piękną rzecz: że bycie księdzem samo w sobie bardzo dużo, bowiem w życiu kapłańskim człowiek uświadamia sobie, że to, co się wydarza, nie jest naszym dziełem, ale darem od Boga. A siostra Klara, mówiąc o swoim powołaniu, chciała przede wszystkim podziękować tym, którzy głosili jej Ewangelię. Dziękujemy za te świadectwa, które zapraszają nas do wdzięcznej pamięci o otrzymanym dziedzictwie.
Jeśli zajrzymy do wnętrza tego dziedzictwa, to co zobaczymy? Że wiara nie była przekazywana z pokolenia na pokolenie jako zbiór spraw do zrozumienia i wykonania, jako kodeks ustalony raz na zawsze. Nie, wiara była przekazywana poprzez życie, przez świadectwo, które w centrum zdarzeń wnosiło ogień Ewangelii, aby rozświetlać, oczyszczać i rozprzestrzeniać pocieszające ciepło Jezusa, radość Jego zbawczej miłości, nadzieję Jego obietnicy. Ocalając pamięć uczymy się więc, że wiara wzrasta wraz ze świadectwem. Reszta przychodzi później. Jest to wezwanie dla wszystkich i wszystkim chciałbym je powtórzyć: wiernym świeckim, biskupom, kapłanom, diakonom, osobom konsekrowanym, które na różne sposoby pracują w życiu duszpasterskim wspólnot. Nie ustawajmy w dawaniu świadectwa o istocie zbawienia, o nowości Jezusa, o nowości, którą jest Jezus! Wiara to nie piękna wystawa rzeczy z przeszłości – coś takiego byłoby muzeum, ale wydarzenie zawsze aktualne, spotkanie z Chrystusem, które dokonuje się tu i teraz w życiu! Dlatego nie przekazuje się jej tylko przez powtarzanie tego, co zawsze, ale przez przekazywanie nowości Ewangelii. W ten sposób wiara pozostaje żywa i ma przyszłość. Z tego powodu lubię mówić, że wiara powinna być przekazywana „w dialekcie”.
Oto zatem drugie słowo, przyszłość. Pamięć o przeszłości nie zamyka nas w sobie, ale otwiera nas na obietnicę Ewangelii. Jezus nas zapewnił, że zawsze będzie z nami: nie jest to zatem obietnica skierowana jedynie do odległej przyszłości, jesteśmy wezwani do przyjęcia już dziś odnowy, którą Zmartwychwstały wnosi w życie. Pomimo naszych słabości niestrudzenie jest z nami, by razem z nami budować przyszłość swojego i naszego Kościoła.
Oczywiście, w obliczu wielu wyzwań wiary – zwłaszcza tych, dotyczących udziału młodszych pokoleń – jak również w obliczu życiowych problemów i trudów, a także patrząc na własne zasoby, wobec tak ogromnego kraju jak ten, można czuć się „maluczkim” i niewystarczającym. A jednak, jeśli przyjmiemy pełne nadziei spojrzenie Jezusa, dokonamy zaskakującego odkrycia: Ewangelia mówi, że bycie maluczkimi, ubogimi w duchu, jest błogosławieństwem, pierwszym błogosławieństwem (por. Mt 5, 3), ponieważ małość pokornie oddaje nas w ręce mocy Boga i prowadzi nas do tego, abyśmy nie opierali naszego działania kościelnego na własnych możliwościach. A jest to łaska! Powtarzam: w byciu małym Kościołem, małą trzódką kryje się łaska: zamiast popisywać się swoją siłą, liczebnością, strukturami i wszelkimi innymi formami tego, co znaczące po ludzku, dajemy się prowadzić Panu i pokornie stajemy obok ludzi. Niczym bogaci i ubodzy we wszystkim, idziemy z prostotą, będąc blisko sióstr i braci naszego narodu, wnosząc radość Ewangelii w sytuacje życiowe. Jak zaczyn w cieście i niczym najmniejsze nasiona zasiane w ziemi (por. Mt 13, 31-33), przeżywamy radosne i smutne wydarzenia społeczeństwa w którym żyjemy, aby służyć mu od wewnątrz.
Bycie maluczkimi przypomina nam, że nie jesteśmy samowystarczalni: że potrzebujemy Boga, ale potrzebujemy też innych, wszystkich innych: braci i sióstr innych wyznań, tych, którzy wyznają inną religię niż nasza, wszystkich mężczyzn i kobiet ożywianych dobrą wolą. Zauważamy, w duchu pokory, że tylko razem, w dialogu i wzajemnej akceptacji, możemy naprawdę osiągnąć coś dobrego dla wszystkich. Jest to szczególne zadanie Kościoła w tym kraju: nie być grupą, która pogrąża się w tych samych starych sprawach, albo zamyka się w swojej muszli, bo czuje się mała, ale wspólnotą otwartą na Bożą przyszłość, rozpaloną ogniem Ducha: żywą, pełną nadziei, otwartą na Jego nowości i znaki czasu, ożywioną ewangeliczną logiką ziarna, które wydaje owoce w pokornej i owocnej miłości. W ten sposób obietnica życia i błogosławieństwa, którą Bóg Ojciec wylewa na nas przez Jezusa, dociera nie tylko do nas, ale i do innych.
I realizuje się ona ilekroć żyjemy w braterstwie między sobą, ilekroć troszczymy się o ubogich i zranionych przez życie, ilekroć w relacjach międzyludzkich i społecznych dajemy świadectwo sprawiedliwości i prawdy, odrzucając korupcję i fałsz. Niech wspólnoty chrześcijańskie, a zwłaszcza seminarium, będą „szkołami szczerości”: nie środowiskami rygorystycznymi i formalnymi, ale miejscami ćwiczenia się w prawdzie, otwartości i dzieleniu się. A w naszych wspólnotach – pamiętajmy – wszyscy jesteśmy uczniami Pana: wszyscy są uczniami, wszyscy są istotni, wszyscy o równej godności. Nie tylko biskupi, kapłani i osoby konsekrowane, ale każdy ochrzczony został zanurzony w życie Chrystusa i w Nim – jak przypomniał nam św. Paweł – jest powołany do przyjęcia dziedzictwa i przyjęcia obietnicy Ewangelii. Należy więc uczynić miejsce dla świeckich: to wam dobrze zrobi, aby wspólnoty nie stały się rygorystyczne i sklerykalizowane. Kościół synodalny, w drodze do przyszłości Ducha, jest Kościołem uczestniczącym i współodpowiedzialnym. Jest to Kościół zdolny do wyjścia na spotkanie świata, ponieważ jest nauczony komunii. We wszystkich świadectwach uderzyło mnie jedno: nie tylko ksiądz Rusłan i siostry, ale także Cyryl, ojciec rodziny przypominali nam, że w Kościele, w kontakcie z Ewangelią, uczymy się przechodzić od egoizmu do bezwarunkowej miłości. Jest to wyjście z siebie, którego każdy uczeń nieustannie potrzebuje: jest to potrzeba pielęgnowania daru otrzymanego na Chrzcie, który pobudza nas, gdziekolwiek jesteśmy, w naszych spotkaniach kościelnych, w rodzinach, w pracy, w społeczeństwie, abyśmy stali się mężczyznami i kobietami komunii i pokoju, którzy sieją dobro, gdziekolwiek są. Otwartość, radość i dzielenie się są znakami pierwotnego Kościoła: i są także znakami Kościoła przyszłości. Marzmy i z łaską Bożą budujmy Kościół w którym bardziej obecna jest radość Zmartwychwstałego Pana, który odrzuca lęki i narzekania, który nie daje się zacieśniać dogmatyzmom i moralizmom.
Drodzy bracia i siostry, prosimy o to wszystko wielkich świadków wiary w tym kraju. Chciałbym przypomnieć w szczególności błogosławionego księdza Władysława Bukowińskiego, kapłana, który całe swoje życie poświęcił trosce chorych, potrzebujących i zepchniętych na margines, płacąc osobiście za wierność Ewangelii więzieniem i przymusową pracą. Powiedziano mi, że jeszcze przed jego beatyfikacją na jego grobie zawsze były świeże kwiaty i zapalona świeca. Jest to potwierdzenie, że lud Boży potrafi rozpoznać, gdzie jest świętość, gdzie jest duszpasterz zakochany w Ewangelii. Chciałbym to powiedzieć szczególnie biskupom i kapłanom, a także seminarzystom: taka jest nasza misja – nie być szafarzami sacrum czy żandarmami zajmującymi się egzekwowaniem norm religijnych, ale pasterzami bliskimi ludziom, żywymi obrazami współczującego serca Chrystusa. Pamiętam też o błogosławionych męczennikach greckokatolickich, biskupie Budce, księdzu Zaryckim i Gertrudzie Detzel, której proces beatyfikacyjny jest obecnie otwarty. Jak powiedziała nam pani Mirosława: wnieśli w świat miłość Chrystusa. Jesteście ich dziedzictwem: bądźcie obietnicą nowej świętości!
Jestem blisko was i zachęcam was: żyjcie z radością tym dziedzictwem i dawajcie o nim wielkoduszne świadectwo, aby ci, których spotykacie, mogli dostrzec, że także do nich skierowana jest obietnica nadziei. Będę was wspierał modlitwą. Powierzamy się w szczególny sposób sercu Najświętszej Maryi Panny, którą w szczególny sposób czcicie jako Królową Pokoju. Czytałam o pięknym matczynym znaku, który wydarzył się w trudnych czasach: podczas gdy tak wielu ludzi było deportowanych i zmuszonych do głodu i zamarzania, Ona, czuła i troskliwa Matka, wysłuchała modlitw, które skierowały do Niej Jej dzieci. W jedną z najmroźniejszych zim śnieg szybko stopniał, rodząc jezioro z wieloma rybami, które wykarmiły jakże wiele osób głodnych. Niech Matka Boża stopi chłód serc, niech napełni nasze wspólnoty odnowionym braterskim ciepłem, niech da nam nową nadzieję i entuzjazm dla Ewangelii! Serdecznie wam błogosławię i dziękuję. I proszę was, abyście się za mnie modlili.
st (KAI) / Nur-Sułtan