U jezuity przyjęcie nominacji kardynalskiej może budzić pewne opory, bo składamy ślub, że nie będziemy przyjmować zaszczytów i godności kościelnych. Czynię to jednak w imię posłuszeństwa papieżowi – przyznaje ks. Gianfranco Ghirlanda, włoski jezuita, którego Franciszek na najbliższym konsystorzu włączy do Kolegium Kardynalskiego. Dodaje zarazem, że w tym wypadku nikt nie pytał go o zdanie. O swej nominacji dowiedział się już po fakcie.
Ks. Girlanda jest jednym z najwybitniejszych kanonistów. Od 1975 r. wykładał prawo na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Przez sześć lat był rektorem tej uczelni. Służył radą wielu dykasteriom Stolicy Apostolskiej.
Rozmawiając z Radiem Watykańskim kardynał nominat przyznaje, że przez całe życie jego głównym zadaniem była działalność dydaktyczną, którą traktował jednak jako realizację swego kapłaństwa.
„Zawsze przeżywałem nauczanie jako działalność duszpasterską, a także kapłańską. Moi studenci powiedzieli mi kiedyś: dzięki prawu kanonicznemu nauczyliśmy się kochać Chrystusa i Kościół. To zawsze starałem się robić, ucząc zarówno seminarzystów przygotowujących się do kapłaństwa, jak i kapłanów, którzy przygotowują się do konkretnej posługi w kurii czy trybunałach. Zawsze starałem się ich przygotować do służby Kościołowi. Oprócz tego przez całe moje życie miałem też zaangażowania bardziej bezpośrednie. W niedziele chodziłem do parafii odprawiać Msze i spowiadać. Zawsze miałem grupę świeckich, którym dawałem rekolekcje. Co roku prowadzę też miesięczne ćwiczenia duchowe. W moim życiu było więc i bezpośrednie zaangażowanie duszpasterskie. Ale ja nie czynię rozróżnienia między jedną i drugą formą duszpasterstwa. Obie wypełniły moje życie. Bo również w nauczaniu nie przekazywałem tylko wiedzy, lecz starałem się zaszczepić pewne postawy tak w kapłanach, jak i świeckich, którzy służą Kościołowi” – tłumaczy kardynał nominat.
Krzysztof Bronk/vaticannews.va / Watykan
KAI