Z tego miejsca zroszonego powstańczą krwią rozlega się apel: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21). Dzisiejsze spotkanie, chwila zadumy i wspólna modlitwa pozwalają wierzyć, że są ludzie dobrzy i że świat miłości, wzajemnego szacunku, dobra i pokoju jest ciągle możliwy. To zależy od każdego z nas! – powiedział administrator apostolski Ordynariatu Polowego abp Józef Guzdek podczas uroczystej Mszy Świętej na Placu Krasińskich z okazji 77. rocznicy Powstania Warszawskiego.
Pełna treść homilii:
Do społeczności, w której dominowały przemoc i prawo zemsty: „oko za oko, ząb za ząb”, Jezus skierował wezwanie: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5,44). Uzasadnił to w ten sposób: „Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią?” (Mt 5,46). Te słowa zapewne budziły zdumienie, niezrozumienie a czasem nawet zgorszenie. Dla wielu były wyrazem ludzkiej słabości.
Podobnie Paweł Apostoł w Liście do Rzymian zachęcał uczniów Jezusa, aby nikomu złem za zło nie odpłacali, ale wszystkim czynili dobro: „Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go. (…) Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,19-20).
Drodzy Powstańcy!
Siostry i Bracia,
przed pomnikiem Powstania Warszawskiego, podczas dorocznych uroczystości zasiada coraz mniej uczestników wolnościowego zrywu. Kolejni bohaterowie tamtego upalnego lata odchodzą na wieczną wartę. Pozostają wspomnienia, podziękowania i wzruszenia. Jest również modlitwa. Ale to nie wszystko! Niezwykle ważne jest przesłanie, jakie nieustannie płynie z serc i umysłów uczestników Powstania Warszawskiego. Wasze świadectwo, rady i pouczenia są niezwykle cenne.
Sługa Boży, kard. Stefan Wyszyński, kapelan Armii Krajowej, ps. „Radwan III”, który we wrześniu br. zostanie ogłoszony błogosławionym, opiekował się rannymi powstańcami i spieszył im z pomocą duchową. Doceniał męstwo i poświęcenie żołnierzy, ich przelaną krew oraz cierpliwość i wytrwałość ludności cywilnej, walczących o podstawowe prawa człowieka, jakimi są wolność, poszanowanie godności i prawo do życia. Powiedział jednak, że „męstwo nie polega na noszeniu broni, bo męstwo nie trzyma się żelaza, lecz serca”.
W niezłomnej Stolicy toczyła się walka na dwóch frontach; walka fizyczna z bronią w ręku i walka duchowa – wewnętrzne zmaganie się z samym sobą, aby w tym morzu zła i nienawiści pozostać dobrym człowiekiem. Gdy wojsko w niemieckich mundurach jak stado wilków otoczyło powstańców i ludność cywilną z zamiarem unicestwienia wszystkiego, co żyje, trzeba było także niezwykłego heroizmu, aby się nie „zwilczyć”; aby nie postępować w sposób niegodny człowieka.
W 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego ponownie otwieramy tę niezwykłą księgę polskiego patriotyzmu, pisaną cierpieniem i krwią. Pragniemy dziś wspomnieć czyny, które budzą podziw i zdumienie.
W tamtym czasie, gdy Niemcy zgotowali piekło mieszkańcom walczącej Warszawy, nie zabrakło ludzi, którzy do końca pozostali wierni prawu miłości – nawet miłości nieprzyjaciół. Nieśli oni pomoc, pielęgnowali chorych i rannych – postępowali zgodnie z nauczaniem Jezusa: „Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” (Mt 7,12).
9 lutego br. w katedrze polowej Wojska Polskiego odbył się pogrzeb śp. ppor. Wandy Zalewskiej-Zdun, ps. „Rawicz”. Służyła jako sanitariuszka na Żoliborzu w II Obwodzie „Żywiciel” Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej. Przez dwa miesiące 1944 roku pani Wanda, podobnie jak inne sanitariuszki, pracowała bez przerwy w ekstremalnych warunkach, niosła pomoc powstańcom, ale także jeńcom niemieckim. Bo jak sama mówiła: „Po ludzku, lekarze i my – wszyscy postępowaliśmy dla dobra drugiego człowieka. Myśmy normalnie rannych Niemców leczyli, w kolejności. Nie tak, że Polak to najpierw, a Niemiec później. Pomagało się w zależności od tego, czy jest ciężej ranny, czy mniej ranny; czy jest zagrożenie życia, czy nie”. Ta, wówczas młoda, szlachetna dziewczyna wypełniała powołanie pielęgniarki bo była przekonana, że na polu bitwy jest wróg, zaś ranny żołnierz to nade wszystko człowiek. Ona, podobnie jak wielu lekarzy, sanitariuszy i pielęgniarek, pośród okrucieństw wojny, zdała egzamin z najtrudniejszej miłości, chrześcijańskiej miłości nieprzyjaciół.
To pozwala wierzyć, że nawet w krańcowo trudnych warunkach próby i prześladowań, można zachować się godnie i ocalić swoje człowieczeństwo.
Kpt. Janusz Jakubowski, ps. „Sokół”, żołnierz Batalionu AK „Kiliński” w jednym z wywiadów zaświadczył, że: „Powstańcy szanowali konwencję genewską. Zabicie bezbronnego jeńca było dla nich nie do pomyślenia”.
Drodzy Powstańcy!
Dzisiejsze spotkanie to kolejna lekcja, jakiej nam udzielacie. Niezwykle cenny jest przykład waszego heroizmu i poświęcenia w walce o wolność. Ważne jest każde wasze słowo, każda rada oraz wezwanie do współpracy i budowania wspólnoty w trosce o rozwój i bezpieczeństwo naszej Ojczyzny. Gloria Victis – Chwała zwyciężonym, lecz niepokonanym! Największym moralnym zwycięstwem jest uwolnienie się od nienawiści i chęci odwetu. Trzeba zwycięstwa nie tylko na wojnie, lecz także nad wojną!
Kapelan Powstania Warszawskiego, Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński przekonywał: „Kto nienawidzi – przegrał! Kto mobilizuje nienawiść – przegrał! Kto walczy z Bogiem Miłości – przegrał! A zwyciężył już dziś – choćby leżał na ziemi podeptany – kto miłuje i przebacza, kto jak Chrystus oddaje swoje życie za nieprzyjaciół swoich”.
Siostry i Bracia!
Z tego miejsca zroszonego powstańczą krwią rozlega się apel: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21). Dzisiejsze spotkanie, chwila zadumy i wspólna modlitwa pozwalają wierzyć, że są ludzie dobrzy i że świat miłości, wzajemnego szacunku, dobra i pokoju jest ciągle możliwy. To zależy od każdego z nas!
Niech nam Bóg błogosławi i umacnia nadzieję na ostateczne zwycięstwo dobra nad złem.
abp Józef Guzdek
Administrator Apostolski Ordynariatu Polowego
Za: www.episkopat.pl