Żegnane z wielkim żalem, siostry sercanki od 80 lat pełniące posługę w najstarszym Domu Pomocy Społecznej w Kielcach im. Florentyny Malskiej, odchodzą z placówki i przenoszą się do Zalesia k. Warszawy. Mszę św. dziękczynną za ich pracę odprawił w poniedziałek w kaplicy placówki bp Jan Piotrowski.
W homilii biskup kielecki przypominając heroiczną postawę sióstr, zarówno podczas wojny, jak i w czasach ostatnich, mówił m.in. o ich owocnych próbach budowania atmosfery rodzinnej.
– Jesteśmy wpisani w bardzo szeroki kontekst różnych wyzwań: w parafiach, w samorządach, w polityce i w takich domach, jak ten (…). Są tu osoby cierpiące, chore, a nawet te, które nie mają pamięci, czekają instynktownie, żeby ktoś przyszedł, wziął za rękę, ucałował w czoło, pomógł. Czy bez rodziny to jest możliwe? Nie jest – mówił biskup.
– Nawet nie dopuszczałem do siebie myśli, żeby nie było tu sióstr sercanek, ale to nie ja o tym decyduję. Decyzję szanuję i modlę się z wami, dziękując za to, co było przez te prawie 80 lat. Przez ten dom przeszły pokolenia sióstr i pensjonariuszy, w różnych sytuacjach: radości, satysfakcji, ale także w trudnych sytuacjach, bo siostry zaczynały jeszcze w czasach II wojny światowej. Ale chrześcijańska miłość nakazywała i nadal nakazuje, żeby iść do ubogich – mówił bp Piotrowski.
Zauważył także, że siostry miały możliwość czerpać siłę z obecnego tutaj Pana Jezusa, dzięki czemu zawsze umiały okazać kochające serca. – Dziękujemy za te kochające serca tylu pokoleń sióstr i wolontariuszy, którzy odwdzięczyli się im miłością – mówił biskup kielecki. Podkreślał, że wierne i wrażliwe serca są o wiele ważniejsze od najlepszych warunków lokalowych i nowoczesnych technologii.
– Zawsze z nami, zawsze na miejscu – siostry to nasze przewodniczki duchowe i niestrudzone pielęgniarki, szczególnie w czasach pandemii, gdy dyżurowały przy chorych 24 godziny na dobę. Trudno wyobrazić sobie nasz dom bez sióstr – mówi KAI Grażyna Łęska-Baranowicz, dyrektor placówki. Opowiada o ich zaangażowaniu we wszelkie posługi duchowe, organizację rekolekcji i świąt, troskę o sakramenty, czuwanie przy umierających.
Uroczysty pożegnalny obiad był okazją do wyrażania słów wdzięczności, m.in. przez senatora Krzysztofa Słonia i delegatów różnych środowisk.
Najstarszy kielecki DPS ma swoją genezę w latach 30 XX wieku, gdy Florentyna Malska sprzedała rodzinny majątek i za część uzyskanych pieniędzy założyła fundację, aby zapewnić opiekę nad starszymi i schorowanymi osobami ze środowiska szlacheckiego i inteligenckiego. W tym celu na zakupionych gruntach powstał dom, początkowo dla 15-20 osób. Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi dobrej woli i stworzeniu niewielkiego zaplecza gospodarczego z ogrodem, placówce udało się przetrwać ciężkie czasy, w tym okupację.
Po konsultacjach z bp. Czesławem Kaczmarkiem, zaplanowano sprowadzenie Sióstr ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, zwanych potocznie sercankami. 19 kwietnia 1942 r., witane chlebem i solą, przybyły pierwsze siostry. Przez lata posługi „u Malskiej”, jak się potocznie mówi, były m.in. szwaczkami, pracowały w kuchni i księgowości. W ostatnich 20 latach były przede wszystkim wykwalifikowanymi pielęgniarkami. Dwie ostatnie sercanki pozostaną w Kielcach do końca czerwca.
dziar / Kielce
KAI