“Liczba kandydatów, którzy zgłaszają się do naszych franciszkańskich „drzwi” i wyrażają zainteresowanie życiem w naszym Zakonie oscyluje w ostatnich latach mniej więcej w granicach 40-50 rocznie” pisze o. Marcin Załuski, misjonarz z Ugandy.
Jako Franciszkanie w Ugandzie jesteśmy również „obecni” na internetowych portalach społecznościowych. Młody człowiek żyjący w Ugandzie nie ma większych problemów z dostępem do informacji o nas jako franciszkanach. Poza tym, w Kampali, w stolicy kraju, zostało nam ofiarowane miejsce męczeństwa św. Andrzeja Kaggwa, w którym piękna Bazylika Męczenników Ugandyjskich rozsławia naszą obecność na cały kraj. Z tego powodu ojciec Wojtek „Kaggwa” Szymczak, który jest odpowiedzialny za powołania, nie ma czasu na nudę.
Zanim ktoś zostanie przyjęty na pierwszy rok formacji, musi uczestniczyć w organizowanych przez nas spotkaniach dla kandydatów„Come & See”. Organizujemy dwa razy w roku pięciodniowe rekolekcje, kilka miesięcy przed samym wstąpieniem comiesięczne spotkania dla kandydatów. Staramy się podczas nich – o ile to możliwe – oczyszczać intencje wstąpienia do Zakonu i nakreślać rzeczywistość życia zakonnego oraz nasz charyzmat franciszkański.
Kandydaci muszą spełnić określone zasady, również pod względem wymaganych dokumentów na temat ich zdrowia (np. negatywny wynik na obecność HIV), czy przedstawić oryginalne dokumenty ze szkół, które ukończyli a także dostarczyć świadectwo urodzin i chrztu. Ten temat jest równie ciekawy, chociażby ze względu na pojedyncze sytuacje, w których kandydat próbował przedstawić sfałszowane papiery, byle tylko dostać się na formację zakonną… I tutaj dotykamy bardzo istotnego aspektu całego tematu powołań: intencje wstąpienia do Zakonu. Ale o tym nieco później…
Wysokie wymagania, jakie stawiamy kandydatom w wymiarze edukacyjnym, są dla nich niemałym sprawdzianem. Mamy przypadki, że ktoś uzyskał niewystarczającą ilość punktów i – aby zostać przyjętym do Zakonu – podszedł ponownie do tutejszego egzaminu dojrzałości, zdając go pomyślnie. Jeden z tych „Przypadków” wkrótce będzie składał śluby wieczyste.
Częścią pracy „powołaniowca” jest odwiedzanie rodzinnych stron kandydatów do Zakonu i spotykanie się z ich najbliższą rodziną. Odwiedzamy również wtedy księdza proboszcza i zasięgamy opinii o danym kandydacie. Dla nas, misjonarzy, jest to bardzo istotny element w pracy powołaniowej. Dla kandydatów jest to też bardzo duże przeżycie, gdyż do swego domu rodzinnego zapraszają, a później witają w nim misjonarza. Widać wtedy, jak ci młodzi chłopcy, są dumni z tej „uroczystości”. Bardzo często zdarza się, że rodzina pierwszy raz widzi w swojej wiosce „białego człowieka” i na dodatek z nim rozmawia (!). Rodzina sama często to podkreśla w trakcie spotkania (które oczywiście prowadzone jest w języku angielskim, tłumaczonym później na lokalny język luganda).
Franciszkańska formacja
Gdy kandydat zostaje przyjęty na pierwszy rok formacji, już nie wyjeżdża za granicę do Kenii, jak to miało miejsce w poprzednich latach, ale rozpoczyna formację w naszym nowym domu formacyjnym w Kakooge. We wrześniu 2021 roku spodziewamy się zacząć formację I i II roku Postulatu właśnie w wyżej wymienionym domu. Pierwsze lata formacji mają na celu pogłębienie życia chrześcijańskiego i otrzymania podstawowej formacji franciszkańskiej. Jest to czas na rozwijanie życia modlitewnego, studium, a więc naukę, ale także i na pracę fizyczną.
Kolejnym etapem jest Nowicjat, który bracia zazwyczaj odbywają w Arusha w Tanzanii. Oczywiście jest to bardzo charakterystyczny etap, na którym bracia otrzymują habity (a który z młodych braci nie czeka na ten moment?) i stawiają pierwsze kroki jako franciszkańscy bracia, przygotowując się do złożenia swoich pierwszych ślubów.
Po ukończeniu trzeciego roku formacji, czyli Nowicjatu, bracia lecą 4 000 km na studia filozoficzne do Ghany na okres 3 lat. Wydaje się to daleko, i tak rzeczywiście jest, ale na chwilę obecną mamy tylko taką możliwość, którą planujemy zmienić w najbliższej przyszłości.
Po ukończeniu filozofii, czyli po szóstym roku formacji, bracia odbywają rok pastoralny – czas, w którym przebywają w jednym z trzech naszych klasztorów w Ugandzie i podejmują normalne życie wspólnotowe między braćmi z klasztoru. Otrzymują różne obowiązki duszpasterskie. Jest to bardzo ważny okres formacji, zarówno dla samego brata, który rozeznaje swoje powołanie, jak i dla braci ze wspólnoty, którzy mają czytelny obraz brata aspirującego do złożenia w przyszłości ślubów wieczystych.
Ostatnie cztery z jedenastu lat formacji to studia teologiczne w Nairobi w Kenii. Wówczas bracia przechodzą przez etapy lektoratu, akolitatu aż do ślubów wieczystych i święceń diakonatu oraz prezbiteratu.
Obecnie „na formacji” w Ugandzie mamy 35 braci:
- 8 braci na I roku Postulatu
- 8 braci na II roku Postulatu
- 4 braci na Nowicjacie
- 5 braci na I roku Filozofii
- 2 braci na II roku Filozofii
- 1 brat na III roku Filozofii
- 3 braci na roku pastoralnym
- 3 braci na I roku teologii (2 braci studiuje w Rzymie w Seraphicum)
- 1 brat na II roku teologii
Różne motywacje
Zacznę od historii, którą usłyszałem w Kenii na spotkaniu dla formatorów z trzech gałęzi franciszkańskich z całej Afryki (byłem bardzo tym pięciodniowym spotkaniem pozytywnie zbudowany). Oto historia: Jest sobie typowa afrykańska rodzina. Tato, mama i dziesięcioro dzieci. Najstarszy syn ma duże problemy z ojcem. Boi się go, bo ojciec nie szczędzi „razów” swoim dzieciom. Głowa rodziny jest dla dzieci jak prezydent albo król. Nie wolno mu się sprzeciwić w żadnym stopniu…. Pewnego dnia do wioski przyjeżdża ksiądz proboszcz. Wstąpił akurat, bo był w pobliżu u chorej osoby i słyszał, że tutaj też żyją katolicy z jego parafii. Najstarszy syn nie jest zdziwiony widokiem księdza tyle, ile widokiem swego własnego ojca. Bo oto jego własny ojciec, którego bał się całe życie, zdejmuje czapkę i kłania się nisko proboszczowi i ciągle pochylony oprowadza go po domostwie i traktuje go z wielkim szacunkiem. Syn widząc to wszystko i ciągle patrząc na księdza, który budzi taki respekt u jego ojca, mówi sobie głęboko w sercu: „muszę być jak on”.
Powołanie? Raczej nie.
Czy jest łatwo odgadnąć intencje wstępujących do Zakonu w Ugandzie? Nie jest. A czy jest łatwo to zrobić w Polsce lub w Ameryce Łacińskiej? Zapewne też nie. Jednak my jako franciszkanie jesteśmy całe szczęście tylko narzędziami w rękach Pana, a On wie kogo powołuje i my staramy się przez 11 lat formacji naszych braci odczytać Jego wolę. Pracując już dobrych kilka lat w formacji tutaj w Ugandzie, patrząc na naszych młodych braci nie mam żadnych wątpliwości, że nasz Pan Bóg chce tutaj jeszcze bardziej rozkrzewić Zakon Franciszkański.
Myślę też, że Pan Bóg powołuje dużą ilość braci ponieważ corocznie rodzi się około 1 miliona więcej Ugandyjczyków niż umiera i wkrótce Uganda osiągnie 45 milionów mieszkańców. Żniwo zaprawdę wielkie i dużo pracy przed przyszłymi pokoleniami. Pan przygotowuje pasterzy dla swoich owiec.
Wyzwania
Są różne. O niektórych już wspomnieliśmy. Chcielibyśmy na pewno ograniczyć – o ile to możliwe – wysyłanie daleko za granicę naszych młodych braci na formację. Raz, że koszty finansowe są wtedy bardzo dotkliwe; po drugie bracia, którzy studiują za granicą nie są z nami na miejscu i trochę się od nas „oddalają”; czasami dochodzi do sytuacji, że ktoś wkrótce ma złożyć śluby wieczyste, a my brata prawie nie znamy, gdyż wiele lat był na formacji daleko od nas. Żeby temu podołać, musimy mieć w Ugandzie domy formacyjne i formatorów. Na razie mamy jeden dom formacyjny w Ugandzie (Postulat). Reszta formacji, czyli Nowicjat, Filozofia i Teologia (razem 8 lat) mają miejsce poza Ugandą.
Wyzwaniem jest też mała liczba braci misjonarzy, którzy muszą zajmować się wieloma rzeczami w naszej misji, w Ugandzie. Obciążenie i różnego rodzaju „przeładowanie” obowiązkami czasami może rzutować na jakość naszego świadectwa o Chrystusie oraz na pracę formacyjną.
Wyzwaniem bywa również inna kultura. Szeroko pojęta kultura afrykańska, jak i poszczególnych plemion. Inkulturacja więc i tutaj jest potrzebna. My doświadczamy jej codziennie, kiedy „polski” sposób myślenia zderza się z tym miejscowym. Czasami pani kucharka – już wcześniej nauczona – przygotuje jakiś posiłek bardziej „polski”. Widać wtedy jak jest on omijany przez naszych Ugandyjskich młodych braci. Czasami poproszę by Postulant wystroił kaplicę z racji jakiejś uroczystości. Można wtedy się zaskoczyć wyobraźnią brata. Mnóstwo kolorów, kompletnie niedobranych, mnóstwo różnych wstążeczek i materiałów bez ładu i składu poukładanych gdzieś w kaplicy, czy nawet nadmuchane balony poprzyczepiane do ołtarza. Obraz jak z wesela na wiosce w Polsce 30 lat temu. Proszę wtedy brata by zredukował jego ekspresję pobożności, która po prostu kompletnie przeszkadza skupić się na modlitwie. I teraz pytanie: ale komu to przeszkadza? Czy naszym ugandyjskim braciom postulantom to przeszkadza? Może być tak, że wcale nie, a „zawadza” tylko misjonarzowi. Wyzwaniem jest więc wydobywanie tego, co dobre z ich doświadczeń i wychowywanie do wzajemnej akceptacji różnych kultur.
Plany na przyszłość
Chcemy wybudować seminarium w Kampali, na ziemi którą niedawno kupiliśmy. Pozwoliłoby to rzeczywiście dużo zredukować koszty finansowe. Formacja jednego kleryka jest to sprawa kilku tysięcy dolarów rocznie. A jak się ich ma prawie 40-stu i co roku przybywa około ośmiu, to automatycznie nasza misja czuje się „obciążona” finansowo. Dlatego też staramy się szukać sponsorów po całym świecie. I nie jest to łatwe, gdyż znacznie prościej jest zebrać środki na nową szkołę czy nowy szpital, niż na formację przyszłego kapłana-zakonnika. Staramy się jednak nie poddawać i podkreślamy, że tak, jak szkoła czy szpital dają dużo dobra, tak również dużo dobra i łaski może przecież przychodzić przez ręce kapłana, który troszczy się o powierzone mu owce.
o. Marcin „Ssali” Załuski OFMConv
koordynator ds formacji początkowej na Ugandę
Więcej (zdjęcia) na: www.misje.franciszkanie.pl