Informacja o śmierci Krzysztofa Krawczyka obiegła ogólnopolskie media. Odszedł człowiek, który był ikoną – portale i serwisy informacyjne podkreślają jego wkład i dorobek muzyczny. Dla wspólnoty parafialnej w Grotnikach koło Zgierza, do której należał i aktywnie budował, był parafianinem, bratem w wierze, który wielokrotnie wyciągał rękę do drugiego człowieka. Nie potrafił pozostać obojętnym na krzywdę drugiego człowieka. Był człowiekiem wierzącym i praktykującym.
Byliśmy umówieni po świętach – tłumaczy o. Bernard Briks OMI, proboszcz parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Grotnikach – Był w szpitalu, wrócił dopiero w sobotę.
Artysta regularnie przystępował do sakramentów. Jeśli nie mógł przyjść do kościoła, często prosił oblatów, aby przynieśli mu komunię świętą do domu, czy udzielili sakramentu namaszczenia chorych.
Codziennie odmawiał różaniec i koronkę do Bożego Miłosierdzia
Tomasz Ewertowski OMI przybył do Grotnik jako proboszcz w lipcu 1995 roku, kilka miesięcy później do parafii wprowadził się Krzysztof Krawczyk. Bardzo szybko zawiązała się między nimi nić porozumienia, działali wspólnie na rzecz społeczności lokalnej.
Jego wiara była próbą powrotu do doświadczenia Boga z dzieciństwa – tłumaczy ojciec Ewertowski – Miał świadomość, że zagubił relację z Bogiem po śmierci ojca, gdy miał kilkanaście lat. W życiu dorosłym na nowo odkrywał obecność Boga i wzrastał w wierze.
Wraz z żoną codziennie odmawiali różaniec i koronkę do Bożego Miłosierdzia. Artysta podkreślał, że zawdzięcza Maryi uratowanie życia z wypadku samochodowego. Na terenie jego posesji stanęła kapliczka poświęcona Matce Bożej.
Jego Pismo Święte zawstydziłoby niejednego z nas – dodaje ojciec Tomasz – W wielu miejscach było pozakreślane i popisane. Nie trzymał Biblii na półce, ale ją czytał.
Zdarzało się, że wiele godzin rozmawiał o wierze z oblatami. Ojciec Ewertowski przyznaje, że niekiedy jego pytania i refleksje były niezwykle głębokie.
Bardzo pragnął, by w Grotnikach stanął kościół
Leżało mu na sercu, aby w Grotnikach powstał kościół parafialny. Wielokrotnie organizował koncerty charytatywne, z których dochód przeznaczony był na budowę świątyni. Potrafił zaprosić czołowych artystów polskiej sceny muzycznej. Zarówno on sam, jak i zespół, czy artyści, którzy przyjeżdżali do Grotnik, nie pobierali należnego wynagrodzenia – wszystko przekazywano na rzecz budowanego kościoła.
Pomagał ubogim
Jedną z cech śp. Krzysztofa Krawczyka, o której wspominają wszyscy oblaccy duszpasterze, była niezwykła wrażliwość na los drugiego człowieka. Często przychodził do klasztoru w Grotnikach, aby zorientować się w potrzebach najbiedniejszych ludzi w parafii.
Przed Bożym Narodzeniem jeździliśmy po parafii, pokazywałem mu domy i mówiłem o rodzinach, które potrzebują pomocy – zdradza ojciec Ewertowski – Pamiętam sytuację, gdy weszliśmy do domu, który był strasznie zaniedbany. Mieszkało tam dwóch chłopaków, którzy byli pod opieką dziadków, bo rodzicom odebrano prawa rodzicielskie. Po świętach wspólnie zorganizowaliśmy remont ich mieszkania. Wcześniej – przepraszam za wyrażenie – ale dom nie przypominał nawet budy dla psa.
Dobro czynił dyskretnie, nie narzucał się i nie obnosił się z dobroczynnością. Często bez rozgłosu wspierał innych przez żonę Ewę. Pomagał także misjonarzom oblatom, pracującym ad gentes.
Przerwane koncerty, by mówić o Bogu
Każdego roku w Boże Narodzenie Krzysztof Krawczyk organizował wspólne kolędowanie w parafii. Jak wspominają oblaci, niekiedy irytowali się telefonami, gdy ludzie pytali, czy na Pasterce będzie śpiewał pan Krawczyk. Przyjeżdżali niekiedy z bardzo daleka, żeby móc posłuchać. Zakonnicy nieraz żartowali, że dla słuchających ważniejszy był sam artysta, niż Boże Narodzenie. Ale Krzysztof Krawczyk potrafił w swoim stylu przypomnieć, co jest najważniejsze.
Niekiedy potrafił przerwać kolędowanie – wspominają oblaccy duszpasterze – Przypominał, że są święta i nie przyszedł tutaj dawać koncertu: “Jeśli nie będziemy śpiewać kolęd wspólnie, ja idę do domu” – mówił.
Każdego roku uczestniczył w całym Triduum Paschalnym. Jego śpiew podczas liturgii, szczególnie Pasji, kiedy wykonywał partię narratora, był czymś niesamowicie poruszającym.
Kiedyś podczas koncertu w Gdańsku, pan Krzysztof Krawczyk przerwał w połowie. Powiedział, że ateiści mogą teraz wyjść i się obrazić, ale on musi to zrobić – wspomina ojciec Ewertowski – Zaczął mówić i śpiewać o Bogu.
Zakonnik wielokrotnie uczestniczył w występach Krzysztofa Krawczyka. Artysta zapraszał go na wydarzenia muzyczne. Przed każdym koncertem była modlitwa. Modlił się nie tylko o udany koncert, ale również za słuchaczy. Jedna z piosenek Krzysztofa Krawczyka nie zakwalifikowała się do europejskiego konkursu Eurowizji ze względu na mocne nawiązanie do doświadczenia wiary. Wiele utworów Krzysztofa Krawczyka odnosi się do Boga i osobistej pobożności artysty.
Niezwykły człowiek, serdeczny, bardzo wrażliwy na potrzeby biednych, chętny do pomocy – wspominają śp. Krzysztofa Krawczyka misjonarze oblaci z Grotnik.
(pg/zdj. główne
)Za: www.oblaci.pl