Home WiadomościZe Świata Ks. Ignacy Stuchly SDB czcigodnym sługą Bożym

Ks. Ignacy Stuchly SDB czcigodnym sługą Bożym

Redakcja

W dniu 21 grudnia papież Franciszek przyjął na audiencji J. Em. kard. Marcello Semeraro, prefekta Kongregacji ds. Kanonizacyjnych. W czasie audiencji Ojciec Święty upoważnił tę Kongregację do promulgowania dekretu dotyczącego heroiczności cnót sługi Bożego Ignacego Stuchlego, kapłana Towarzystwa św. Franciszka Salezego, urodzonego 14 grudnia w Bolesławiu (Polska), a zmarłego 17 stycznia 1953 r. w Lukovie (Republika Czeska).   

Urodził się 14 grudnia 1869 r. w Bolesławiu, należącym wówczas do cesarstwa austro-węgierskiego, w wielodzietnej rodzinie wiejskiej. Ignacy przeżył pierwsze intensywne doświadczenie wiary w szkole, gdzie jego nauczyciel Jan Kolibaj, wielki czciciel Maryi, zachęca go do zostania kapłanem. Jego raczej słaby stan zdrowia nagle się poprawił, kiedy pewien “ludowy uzdrowiciel” zmienił jego schemat żywienia, przepowiadając mu również kapłaństwo. Ale to marzenie mogło się spełnić dopiero wiele lat później, czemu towarzyszyły niemałe trudności, wywołane sytuacją zewnątrzną, od niego niezależne.

Wielu mówiło mu o księdzu Bosko, w końcu, po wielu perypetiach, w 1894 roku wyjechał do Turynu, gdzie przyjął go i towarzyszył mu na drodze jego powołania ks. Michał Rua. Rozpoczął aspirantat na Valsalice. Tam poznał czcigodnego sługę Bożego ks. Andrzeja Beltramiego, który wpłynął na jego drogę wiary i misji. W 1895 roku rozpoczął nowicjat w Ivrei. W przededniu swoich ślubów przeżył kryzys powołaniowy, który udało mu się przezwyciężyć dzięki ojcowskiej pomocy ks. Rua; ten zachęcił go, by od razu złożył śluby wieczyste, co miało miejsce 29 września 1896 roku.

W 1901 r. Ignacy Stuchly został wyświęcony na kapłana przez arcybiskupa Gorizii, kard. Missia, po czym, do 1910 roku, zajmował się ubogimi chłopcami, dając się poznać jako poszukiwany spowiednik i kompetentny kierownik duchowy. Były to lata, które go bardzo uświęciły, jak i wielkich owoców duchowych w postaci nowych powołań. Potem wyjechał do Słowenii, gdzie przebywał w Lublanie i Verzej do 1924 r., poświęcając swoje siły na rzecz utrzymania dzieł salezjańskich i budowy pięknego sanktuarium Maryi Wspomożycielki w Lublanie. Od 1925 r. do 1927 r. znów jest we Włoszech, w Perosa Argentina (Turyn), gdzie odpowiada za formację chłopców pochodzących z Czech i Moraw w perspektywie przeszczepienia Zgromadzenia Salezjańskiego bardziej “na Północ”, zgodnie z proroczymi słowami ks. Rua, które ten wypowiedział wiele lat wcześniej. W 1927 r. udaje się do Czech, do miasta Fryšták, gdzie pełni różne funkcje na poziomie zarządzania, łącznie z urzędem inspektora, który pełni od 1935 r. (Czechy, Morawy, Słowacja), oglądając nadzwyczajny rozkwit salezjańskiego dzieła na tych ziemiach. A potem doświadczył zarówno II wojny światowej, jak i totalitaryzmu komunistycznego, kiedy to dzieła salezjańskie były konfiskowane, a współbracia wcielani do wojska lub rozproszeni; nagle widzi zniszczenie dzieła, któremu poświęcił swoje życie.

40 dni przed tzw. “barbarzyńską nocą”, w marcu 1950 roku, doznał apopleksji. Ostatnie trzy lata swojego życia spędził najpierw w domu opieki w Zlinie, a potem w Lukovie, gdzie stale był kontrolowany przez reżim i odizolowany od współbraci. Tak oto miało się spełnić proroctwo, według którego miał umrzeć w samotności; jednak wokół jego łoża rozkwitają pokój i radość, którymi promieniuje w całej obfitości. Bardzo wielki szacunek, jakim zawsze cieszył się u przełożonych, oraz jego wielka zdolność do kochania i bycia kochanym, jeszcze bardziej wzmocniły opinię o jego świętości. Zmarł pogodnie wieczorem w dniu 17 stycznia 1953 roku.  

Był ekonomem, prefektem, zastępcą dyrektora, inspektorem, tak więc sługa Boży przez większą część swojego salezjańskiego życia pełnił odpowiedzialne funkcje. Był po trochu jak bł. ksiądz Rua, który dla niego był wzorem, a który był postrzegany jako “żywa reguła”, świadek ducha Księdza Bosko, zdolny przekazać go kolejnym pokoleniom w kontekstach bardzo różniących się od tych związanych z Turynem XIX wieku. «Ignacy Stuchly był zakonnikiem, który nie napisał “Reguł”, ale który był im posłuszny». Swoją postawą, jaką zajmował w trudnych sytuacjach, stawiając im czoła z wielką wiarą i nadzieją, przekazuje nam bardzo aktualne przesłanie: «Pracujmy, póki jest dzień. Kiedy nadejdzie noc, Pan się tym zajmie».

Więcej na stronie: www.istuchly.cz

Za: www.infoans.org

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda